(...) Nigdy nie odpuszczamy - mówił Nocny Wędrowiec. Do końca. Dopóki żyjesz, walczysz. Dopóki możesz myśleć, walczysz. To umysł jest bronią. Reszta to narzędzia. Nie mają znaczenia. Można je zrobić, zdobyć, albo zastąpić" ( "Pan Lodowego Ogrodu" J.Grzędowicz)

O mnie

Moje zdjęcie
Łódzkie
Xena - wojowniczka, która po długiej drodze zabijaki, pirata i herszta, opowiada się po stronie dobra. Rozpoczyna walkę ze wszystkim co poprzednio było jej codziennością. Staje się postacią pozytywną. /Tak jej się przynajmniej wydaje :)/ T2N2M0 G3 to moje symbole rozpoznawcze w świecie medycyny. Od lipca 2012 prowadzę dodatkową walkę z przerzutami do kości (tak, żeby mi się nie nudziło). Od lipca 2014 bujam się z przerzutami do wątroby... Napisz do mnie: ksena@op.pl

Online

Statystyki

sobota, 31 grudnia 2011

sylwester

Chusteczka zajumała mi temat :]
No, ale tam jest wszystko prawie opisane , więc zapraszam do lektury .
**
Sylwester? W kapciach na kanapie przy muzyce. Z kieliszkiem wina. Z myślą o Was.

Kiedy słyszę ten tekst-tacy młodzi i w domu? - mówię, że już nie-młodzi i że będziemy się grzać, cokolwiek to słowo oznacza. Czy wyznacznikiem udanego nowego roku ma być impreza w wiejskiej sali , z wiejskim zespołem i wiejskim smrodkiem? Noł, fenks.
Czy mam jechać w góry wznosić toast szampanem z giewontu? Noł, mogę w domu rozpłaszczona na szybie, bo we wsi bedom szczelać pytardy. (koszt 5 tysia)
Bal ? Na 100 par? Przerabiałam na studniówce , napuszone towarzycho i ą, ę .

Zresztą, jak sobie przypomnę swoje "imprezy" z chemią i haft , to odechciewa mie sie , naprawdę ...
***
Wam życzę nocy takiej, jaką chcecie, w kapciach, na nago, pod choinką, za choinką, grunt , zebyśmy w zdrowiu przepykali następny roczek :*

czwartek, 29 grudnia 2011

rok

blogasiowi pyknął rok.
to miłe, bo myślałam, (wtedy), iż po pierwsze primo nie dociągnę (he!), po drugie primo nikt mnie nie będzie czytał (he he!) , a po trzecie primo rzucę to w diabły po kilku wpisach. moc jednak jest ze mną, czyta mnie grono fantastycznych ludzi, nie rzucę , o nie! początek wziął się od Chustki, na którą trafiłam zupełnie, absolutnie i nieodwołalnie PRZYPADKIEM . tak se bazgrałam, jeździłam na chemię, naświetlania i dopiero po kilku miesiącach odważyłam się ujawnić Chusteczce. i tak poznałam zajebistych ludzi! słyszycie? wy jesteście zajebiści! i bardzo was mocno kocham i cieszę się, iż jesteście.
**
styka.
wszystkiego. idzie nowy rok i muszę tu oficjalnie spisać swoje te, no ... obietnice ? życzenia?
/jedno musi być pewne (Pauliśka:*) - musimy w zdrowiu iść! ./
mam czas na spis.
**

wtorek, 27 grudnia 2011

..po..

po...
... wszystkim. Kuzyn umarł 21.12. o godz 4.30. Dzisiaj byłam na pogrzebie. taki nius...
***
po...
świętach na szczęście! bez entuzjazmu, z nerwem, z pozorami, z corocznym schematem . b/z
***
po...
zbyciu złudzeń. nie mam matki, nie mam ojca, jestem sierotą. ha!  przynajmniej, jak mi powiedziała moja sister-wiem, jaką matką NIE BYĆ. kiedyś może wam opowiem., jeżeli można tak nienawidzieć, to ja okropnie nienawidzę jej i żałuję, że mnie ona akurat urodziła.
***
więc żeby odreagować pograłam z młodą w piłkarzyki, co pod choinką znalazła, bez zasad, tak , aby pograć i się pośmiać. wygrałam 8:3. młoda złorzeczy pod kołdrą i obmyśla strategię.,, ;] fajnie, już się nie mogę doczekać ...
po-świątecznie zaczynam zbierać postanowienia noworoczne ., mocno se obiecam to i owo! obaczycie!

piątek, 16 grudnia 2011

rozkraczona, rozczochrana

No Skarbie opowiadaj... Jak to z przytupem i werwą zabrałam się do porządków. Wyniosłam kilka (!) reklamówek z biedry pełnych niepotrzebnych śmieciubrańpierdół. Kiedy wywalałam wszystko na środek pokoju/kuchni ogarnęła mnie niemoc i zniechęcenie. Kupka leżała tak kilka godzin i niestety sama usunąć się nie chciała. Więc musiałam się zmusić..Uznałam, iż rzeczywiście (jak stwierdziłaś Sisi) inspekcji z sanepidu , ani magdy gessleerrr się nie spodziewam, rzuciłam porządki i poszłam do fryzjera :D.
Przyjazna ściółka się zdziwiła-to Ty już do fryzjera chodzisz? Aaa chodzę! Zapuszczam włosy buahhaaa ..!! Przy okresie przejściowym, kiedy włosy rosną, wyglądam niesamowicie zagadkowo i pociągającooo. buaaahha...
***
Miewam takie dni, kiedy ubieram się dziwnie. Dziwnie to znaczy jak jakiś "lump" bez ładu i składu. Żeby nie zwracać na siebie uwagi. Okazuje się, że zwracam uwagę jeszcze bardziej. hmm.. zła byłam na siebie, czy to objawy jakiejś psychicznej choroby? (ost poszłam po Młodą do szkoły w dresie - taki tam wiecie-domowy, poplamiony, w butach podwórkowych :| i rozczochrana :/ właściwie nie poszłam, tylko na rowerze pojechałam, a co! a jak! a szybciej było ...niedługo w worku na ziemniaki będę chodzić, po co prać , boshheee)
***
Przyglądałam się wczoraj ludziom z obłędem w oczach biegającymi po markecie. Otworzyli we wsi u nas duży niemiecki market i ludziska ogłupieli. Amok to delikatne określenie. Jak szybko weszłam, tak szybko wyszłam. Myślałam, że dziki tłum już minął, ale nie.. w biedrze luzy takie, że można się w przejściu kłaść :D

Dopełnieniem tej krótkiej relacji z tygodnia mogłoby być stwierdzenie-oto już mam posprzątane, zakupy zrobione, itede. Guzik. Jest zupełny chaos, nie mam planu żarciowego na święta, w związku z czym nie mam listy zakupów, przyjdzie mi kupować w gąszczu (z)amokowanych ludziów. O maj gad :| Prezentów też nie mam dla wszystkich ..po prostu jestem taka... rozkraczona :|
Ojtam! Pierdolę! Dziś wieczór jabol pank, chili KSU, Mój punkowiec-anarchista-małżonek , wino i ja.
Co ja się będę..
Mam czas. Zdążę. ;)

***godz 23.00
Żeby nie było za słodkodobrze:
znajoma mojej siostry B ukochanej wymacała se porządnego guza w piersi.
lekarz stwierdził, iż to od serca (?)
zaczęło ją boleć pod pachą.
usg nic nie wykazuje., pani doktór kieruje do onkologa/.
ją piecze, czuje gorąco, ból.
onkolog stwierdza :
to włókniak chyba...bo?
ale ma pani pecha , tak zachorować na koniec roku... następne usg (!!!) w styczniu, a biopsja? marzenie! po nowym roku może, może.. ???!!
....:(
Mój Kuzyn... JESZCZE żyje. W pampersie. Pozbawiony opieki hospicjum, bo ...
?

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Wyżyłam się na dwóch oknach.
I na tym skończyłam. Aż mi tchu brakło.
**
Z najnowszych szkolnych newsów - chamstwo wśród dzieci mnie przeraża. Chamstwo, wyśmiewanie "słabszych", ale zwykle mądrzejszych (tak, tak, moje dziecko-kruszynka delikatna i mądrzejsza od otłuszczonych bezmózgów), całe życie człowiek się męczy potem z trollami.
Mnie nie męczą, mnie męczy moja osoba :]
**
A w rocznicę 30-lecia wprowadzenia stanu wojennego będę się wyżywać w kuchni. Zacznę od sprzątania, a potem nabałaganię gotując. .

niedziela, 11 grudnia 2011

ojtamojtam

Pff. Rozmawiałam sama ze sobą i potrząsnęłam sama sobą.
W końcu nikt od siebie mnie bardziej nie zrozumie. .
Od jutra zaczynam "świąteczne porządki", coś, czego nie ciepię. Potem znowu każdy z nas robi bałagan. . . samo życie..
**


Tak, wszyscy jedziemy na tym samym wózku :]
Miłej niedzieli :*

sobota, 10 grudnia 2011

...

Fuck.
Przejrzałam swoje zapiski .
Zgorzkniałam. Zmarniałam. Zgłupiałam. Zstrędowaciałam. Zdupowałam.
Nie podoba mie się to.
***
Wybaczcie, że trułam, miałczałam, truchlałam, skomlałam, wyłam, krzyczałam.
Zganiam to na na leczenie.
:| taka wymówka. Ci, którzy trwacie-:* wielki.
Jestem TRUDNA. I się przyznaję. Bez bicia.
***
Jestem blado samotna :( łeee............

Długi oddźwięk samotności..

Czuję samotność w powietrzu.
Wisi nade mną jak widmo śmierci.
Oddycha moim powietrzem.
Doprowadza do destrukcji.
Tłum wokół mnie ją pogłębia.
Tą samotność.
***
 To jak w kawale :

Przychodzi bogobojny Żyd do rabina i skarży się na swój los. -Rabbi żyjemy w piątkę z żoną i trójką dzieci w jednej maleńkiej izdebce. Tej ciasnoty nie można znieść. Poradź coś, bo jak tu żyć? - błagał o pomoc.
Rabin na chwilę się zamyślić i rzekł: - kup kozę.
Żyd zdziwi się. Jednak jako, że był wierzący nie protestował. Kupił kozę. A zwierzę zamieszkało razem z całą jego rodziną. Przychodzi jednak po miesiącu do rabina i zaczyna się skarżyć. - Rabbi jest jeszcze gorzej. Mamy jeszcze mniej miejsca i to zwierzę śmierdzi - utyskiwał.
Rabin wysłuchał go i rzekł krótko: - Sprzedaj kozę.
Żyd sprzedał zwierzę. Następnego dnia przychodzi i całuję rabina po rękach. - Rabbi jest cudownie. Mamy tyle przestrzeni. Naprawdę świetnie nam się żyje - cieszył się.

Ha!

wtorek, 6 grudnia 2011

(nie)moc

O, najjaśniejsza z jasnych gwiazd, prowadź nas w białą dal.
Wyciągnij nas spod kołdry mgieł w rześki dzień złoty jak dźwięk
Tak wiele dni, tak wiele dróg, pokaż nam dłonią słaby nurt.
Prowadź nas na szlak, nadziei szlak, gwiazdo dnia, gwiazdo dnia.

Podaruj nam bezpieczny ląd, przystań daj naszym snom.

Niechaj wędrówki naszej prom zdąża tam, gdzie woła dom.
Tak wiele dróg, tak wiele dni, znów zapal nam promienny znicz.
Ukaż nam ten trakt, nadziei trakt, gwiazdo dnia, gwiazdo dnia. 


***
Potrzebna moc .
Kuzyn umiera.

***
Zrezygnowano z leczenia (po bo co)
Zrezygnowano z informacji (bo po co)
Zrezygnowano z człowieczeństwa (bo po co) pani doktór zdziwiona , że on jeszcze żyje :/ (bo po co?)
Czekamy.
Na śmierć. Ja pierdole. !

niedziela, 4 grudnia 2011

niedziela

Dzisiaj jestem cały dzień z nosowską :]
Jak ju się coś mię przyczepi to nie chce się odkleić.
***
Co niedziela jest u mnie w domu na obiad rosół. Naprzemiennie, u teściowej, u mnię (rzadziej, ale bywa),
Zapach rosołu, zapach domu, zapach kury..
Super wszystko, tylko jeden dylemat mnie męczy ost => gdzie się podziały nitki obwiązujące natkę pietruszki?
Szukałam w garze, w talerzu, nic to! nie było!
Pewnie zjadłam :O.
Nic to. Niteczki w supełki się nie zawiązały. Ale ta świadomość... fujk...
Dzisiaj wzrokiem nitki pilnowałam. Udało się.
***

piątek, 2 grudnia 2011

Warszafka dwa

Relacja ze stolycy: jestem przetrwalnikiem i jestem zdrowa !
Różne drobne dolegliwości to naprawdę pikuś! Pani Prof bardzo zadowolona z wyników, mam tylko jeść wit B6 na poprawę białych krwinek, które ciągle są na wysokości 3,00-3,50.
Stolyca była szara i przeciętna , dopóki nie spotkałam się z Taką Jedną :)
Wtedy wszystko nabrało rumieńców . Nawet makdonald nie wydawał się mi obskurny !
Poza tym walczę w domu z awarią . Że tak powiem krótko hm-zalało nam panele i w związku z tym mam ręce pełne roboty i przyspieszone przedświąteczne porządki hm.
A  żeby mi raźniej szło słucham dziś na "ciężko". Polecam!!! :

poniedziałek, 28 listopada 2011

..........

W poprzednim poście (tym pod stołem) nie wyraziłam się może precyzyjnie, ale już tak mam - chodziło of kors o moją panią doktorową rodzinną od pierwszego kontaktu ... był podejrzany guz na piersi i powiedziała mi o tym, kiedy u Niej byłam na wizycie. Była przed biopsją i co czuła , to już wiemy...na szczęście wyniki okazały się niegroźne, jak pisałam-dysplazja, którą of kors trzeba monitorować.\
Ja również się monitoruję , cyklicznie i dyscyplicznie, markery i morfologia OK!
Bóle , jakie mię się trafiają-kręgosłupa, kości są skutkami ubocznymi przyjmowania zoladexu i syfu-tamoxyfu - mojej broni hormonalnej w walce z fakiem-rakiem. Na razie biorę przeciwbólowe, zastanawiam się, czy można wcześniej odstawić np taki zoladex ?
wiem, nie można :| tak sę głośno myślę ..
***
uderzyłam z buta dzisiaj z wynikami do domu. 5 km. potem do i ze szkoły 2 km. razem 7 km.
wiecie, gdzie mam nogi?
** nasiedzę się we środę , jadę do stolycy!

sobota, 26 listopada 2011

na stole .., pod stołem...

Utonęłam na dobre.
Nie ma mnie.
***
Dobra wiadomość od mojej pani doktór-nie ma raka. Ma dysplazję. Zadzwoniła wczoraj i mie poinformowała.
Szczęśliwe jestemy..
***
Wobec czego włażę na stół i kieckę zadzieram. Póki mogę i mam siłę :D
***


Zamykam wszystkie drzwi...w sensie metaforycznym...
jednak przeciwwaga jest , fuck rak!
:(

środa, 23 listopada 2011

?!

Uwielbiam piosenki od mojej przyjaznej ściółki :) Ona wie, czego mi potrzeba!

***
Z zamknięciem bloga to mam więcej problemów, niż myślałam. (a myślałam!) Przez hienki odcięłam swoich czytaczy od czytania, co spowodowało odbijanie się od drzwi. Niektórzy są w ogóle nie w temacie i myślą, że do reszty zwariowałam.
Zmusiłam swoich własnych czytelników do zakładania konta. (nie bankowego )
Zmusiłam ich do każdorazowego logowania się.
W związku z powyższym statystyki zwariowały, podjęły strajk i pokazują mie niestworzone rzeczy :]
Zamknęłam bloga i zapomniałam dać klucze moim przyjaznym ściółkom. :|
Zamknęłam bloga i nie pamiętam , komu jeszcze nie wysłałam zapro, czy kogoś nie pominęłam, grzebię w pamięci komentarzy u zaprzyjaźnionych , przetrzepuję listy na skrzynce. Wydaje mie się, że już.
Zwariowałam ju.
Jakbym coś/kogoś/gdzieś, to dawajcie znaki, bo mię się dziury w głowie szerzą i mam przeciąg :|

***
Moje klocuszki tyczą się też życia prywatnego , stricte de facto rodzinnego, chili ja i mój mąż. Z mężami jak jest, to wszystkie wiemy :] raczej?
(ostatnio podejrzliwie się przygląda mojemu klepaniu w klawiaturę komputra , bądź tel, pewnie myśli , że mam kochanka! O ja Cię !! )
Mąż jako jednostka od-zwierzęca (tyczy się to wszystkich mężczyzn) wykazuje się ost podniesionym poziomem andromenopauzalnym. Dodając moją postępującą menopauzę, w domu miewamy taki meksyk, że nigdzie już wyjeżdżać nie muszę :)
Bo te chłopy to jakieś dziwne są...:]

poniedziałek, 21 listopada 2011

?

Statystyki kłamią.
Mówią mi , że nikt mnie nie odwiedza.
To którędy wchodzicie? Od tyłu ? Czy jak?
***
Moje 2 lachony - amazonki pojechały do wieliszewa.
Wchodzą , a profesor pyta: a gdzie ta trzecia?
Ta trzecia, chili ja , dochodzę do się.
***
Układam klocki na nowo.
W końcu z piaskownicy wyszłam.

niedziela, 20 listopada 2011

ta dam!

Ulga.
To jest to, z czym położyłam się do łóżka.
Znaczy się przedtem wypiłam kilka kieliszków wina (ale ścierwo-ohyda z kerfura) i dzisiaj mnie żołądek się tli.
Z tej radości albo wypiłam za dużo (!) albo jestem tak zestresowana, że nie powinnam pewnie wcale. No ale już. Przeżyłam gorsze chwile.
Bo życie toczy się nie tylko w necie , w realu jest zupełnie podobnie (no to dopiero odkrycie)
I to życie mię stresssuje. Ale o tym, jak już będę wiedzieć więcej.
A ulga się tyczy tego, iż nie przyjdzie tu do mnie nikt, kogo bym nie chciała . Tyle mogłam zrobić.
Ale u Li .... szkoda pisać. Załamana jestem. Naprawdę. Podziwiam tych, co podchodzą do tego spokojnie. Ja nie umiem.
Czas odpocząć.
Uf..

piątek, 18 listopada 2011

Blood

Piosenka, która mnie zachwyciła i która jak się okazało pasuje jak ulał do ost. wydarzeń, które skomentuję tylko muzyką i kilkoma słowami.
Czy czujesz że moje serce bije?
Czy widzisz ten ból który ty powodujesz?
Czy czujesz że moje serce bije?
Czy widzisz ten ból który ty powodujesz?

Krew, krew, krew, krew, krew, krew, krew, krew

Krew, krew, krew, krew, krew nadal płynie

Wymykające się, wyeliminowane, wymazane,

Nasza tradycja, nasza miłość dla rodaków, nasz majątek, nasze środki finansowe, nasza duma...

Oh czy czujesz, czy czyje że moje serce bije?

Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie czujesz

Czy czujesz że moje serce bije?

Czy widzisz ten ból który ty powodujesz?
Czy czujesz że moje serce bije?
Czy widzisz ten ból który ty powodujesz? 


Do tłumaczenia dowolnego , każdy na co ma ochotę, niech przypasuje :]
Takiej muzyki nie słyszę w radio. ( bo złego radia słucham ha )
Wczoraj jechałam samochodem. Bardzo lubię jeździć . Sama.
Niestety na drodze nie jestem sama. (zupełnie jak w necie)
Niestety niektórzy nie powinni mieć prawa do jazdy (jak i dostępu do netu)
Bezmyślność i postępująca arogancja (na drodze też) doprowadza mnie do szału. Ale  Tam zawsze jest konfrontacja w rzeczywistości.
A kim jesteśmy w necie?
Możemy się wykreować , umieć wszystko, nie mieć nic. Aaaa nie. Można mieć sumienie , niekoniecznie pod płaszczem anonima. Czyste, szczere do bólu.
Krew, krew, krew, krew, krew, krew, krew, krew
Krew, krew, krew, krew, krew nadal płynie


Ponieważ od jakiegoś czasu się nad tą myślą zastanawiam, podaję do informacji , iż przymykam bloga.
Nie mogę sobie pozwolić na marnotrawienie energii, bo nie mam bogatego źródła zasilania, jak niektórzy :]
Oficjalne przymknięcie drzwi nastąpi w weekend .

wtorek, 15 listopada 2011

Życzenie nr 4

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
5 nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
7 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
8 Miłość nigdy nie ustaje...

(1 Kor 13)

Hm.
Piękne. Bardzo często staram się pamiętać ten zamykający wszystkie definicje miłości tekst. Ale...
Bardzo często zdarza się zapomnieć.
****
"Na początku dzieci kochają swoich rodziców, potem ich osądzają i - bardzo rzadko lub wcale - wybaczają im."  
  Oscar Wilde

 Mamę bardzo kochałam. Była całym moim światem. Bezpiecznym schronieniem. Nie umiałam bez niej żyć. Dopóki ona nie nauczyła się żyć beze mnie. To dziwne, smutne, ale prawdziwe. Miłości szukałam więc gdzie indziej. W grupach religijnych (o ja cię!) , w muzyce, nigdy w narkotykach, ani innych używkach . Ale ciągle szukałam jej  uporczywie tam, gdzie jej nie było.
Kiedy spotkałam M byłam nieprzytomnie zakochana, niepokojąco szczęśliwa, spokojna, upojona miłością.
A kiedy założyłam Rodzinę to już w ogóle byłam przeszczęśliwa.Ja! Ja miałam swoją rodzinę! Wara tym, którzy by ośmielili się zniszczyć. I tym , co myśleli, że .. że nic . Miłość zwycięża! Triumf!
Ale co to? :



jest miłość trudna
jak sól czy po prostu kamień do zjedzenia
jest przewidująca
taka co grób zamawia wciąż na dwie osoby
niedokładna jak uczeń co czyta po łebkach
jest cienka jak opłatek bo wewnątrz wzruszenie
jest miłość wariatka egoistka gapa
jak jesień lekko chora z księżycem kłamczuchem
jest miłość co była ciałem a stała się duchem
i ta co nie odejdzie --- bo znów niemożliwa

Jan Twardowski


Co to? Przyszły pierwsze (i nieostatnie) kryzysy. Kaprysy, dąsy, pretensje. Bo bałagan, bo krzywo patrzysz, bo nie słuchasz, bo nie lubisz, bo nie chcesz, bach, w sypialni tyłem do siebie przez siedem nocy. Zniechęcenie, obojętność, praca, rozrywki, łatwe tematy do obgadania. Pośpiech, pośpiech. Rozejmy, bo przecież się kochamy. Bo przecież nie chcemy jak inni, jak nasi rodzice, bo tyle lat.

Miłość jednak zdaje egzamin. Przychodzi trudny okres. Dajemy do przodu. Wspieramy. Walczymy. Kochamy.
Po raku zostaje jednak coś. To coś to trudny powrót do normalności. Już nie jest jak kiedyś. Już wiele nie mogę, nie mam siły, próbuję, ciągle mało. Poprzeczka wysoko. Nie mogę doskoczyć. Ciągle próbuję. Bo miłość wszystko przetrzyma....

Życzę sobie i Wam dużo miłości!!                       

czwartek, 10 listopada 2011

Obca

-Proszę więcej nie zapisywać do mnie obcych pacjentów - zagrzmiał basem pan doktór do pani z rejestracji.
zostałam obcą.
-Co panią do mnie sprowadza?-spojrzał niechętnym okiem
nic, nudzi mi się w domu.
-Co mi tu pani daje? Jakie usg, skąd? Pani sama sobie zrobiła?
taaa, kupiłam se maszynę i se robię w domu.
-Tak to jest, nie jestem w temacie, nie moja wina, że się koleżanki (doktórki) nie wyrabiają-mruczy pod nosem pan doktór rzucając kartkami na biurko.
no bo to moja wina, że się dostać nie mogę. pewnie za długo śpię i kolejkę przegapiam.
panie doktorze, ykhm - stwierdziłam, iż wystarczy- jestem po mastektomii /głupio mi było powiedzieć, że po raku /
-Hm- ton zmienił się o jakieś 80 stopni. Wgłębił się w tajne zapiski wyników. Kazał się położyć, pogniótł moje biedne jelitka, zlecił badanie na krew utajoną i postraszył kolonoskopią.
-panie doktorze, nie przesadzajmy, to na pewno nie TO, o czym pan myśli- uśmiecham się głupio
-w pani przypadku trzeba wszystko zbadać do końca! - zagrzmiał pan doktór z powagą.
badajmy, póki  można.
o innych dolegliwościach już strach było wspomnieć. zajęłam mu stanowczo za dużo czasu.
więcej mnie nie zobaczy. prędzej do weterynarza pójdę.
mojej ukochanej doktorowej nawet kawałka nogi nie widać, tak ją mohery staranowały!
od 2 tyg próbowałam się do niej dostać :]

pytanie związane z tematem: jak zniosła pani chemioterapię ?
:D

wtorek, 8 listopada 2011

Życzenie nr 3

Pewnego przyjaciela poznaje się w sytuacji niepewnej.
— Enniusz

Pewnego dnia podczas pobytu na chemioterapii spisywałam swoje myśli. Tak, bez ładu i składu. Odnalazłam je.
Było w nich pełno złości, bólu, pytań bez odpowiedzi, żalu, potem zrezygnowania i obojętności.
Znacie to uczucie osamotnienia?
O na pewno!
A znacie to uczucie, kiedy w ciężkich chwilach stają przy Was Ludzie, o których nawet byście nie pomyśleli?
A Ci, którzy byli dla Was tak Ważni - odwracają się , unikają, ponieważ okazuje się, że byliście tylko znajomymi?
O na pewno każdy zna to uczucie! Więc...
Życzę sobie i Wam Przyjaciół.
Doskonała przyjaźń rodzi się między dobrymi oraz między tymi, co osiągnęli jednoczący stopień cnoty.
— Arystoteles

 Ktoś kiedyś się śmiał, że w wirtualnym świecie niemożliwa jest przyjaźń.
Naprawdę?
Przeniosłam ich wiele do "realu" .
Nie zapominając o tych tu, obok mnie-którzy nie przestraszyli się , stanęli obok mnie i trzymali za rękę.
I po prostu byli.

Przyjaźń między kobietą i mężczyzną?
Tak.
Ale kto?

Kto zatem ma szanse na przyjaźń z osobą przeciwnej płci bez obawy o romans? Przede wszystkim osoba, która nie przeżywa głodu emocjonalnego, czuje się kochana i dowartościowana. Ale też ktoś, kto wie, gdzie przebiega granica przyjaźni, i podejmuje świadomą decyzję, że jej nie naruszy. (cyt.wysokie obcasy.pl)


Ale nietoksycznie.Ale z całego serca. Ale kochać. I szanować.
Amen.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Minął rok

Rok temu o tej porze spałam.
Był to sen bez snów. Poddałam się bezwolnie cudownym rękom Profesora.
Zrobił to elegancko.
Boże, miej w opiece Jego cudowne Dłonie i niech używa ich jak najdłużej.
Za krokiem krok
Taka trasa okno - drzwi
Wciąż z kąta w kąt
Taki sposób na złą myśl
Nie pierwszy raz
Kiedy sen przypomniał cię
Nie pierwszy raz
Kiedy strach obudził mnie

Niewidzialna dłoń

Ochroni mnie
Od złego w czarny dzień
Niewidzialna dłoń
Osłoni mnie
To jedno zawsze wiem

Pamiętam że

Świecił księżyc rudych traw
Mówiłeś - wiesz
Każdy swoja gwiazdę ma 


Mam.
Dziękuję.

sobota, 5 listopada 2011

Życzenie nr 2

Tak można być pięknym :)

Moje drugie przeogromne życzenie to cofnąć czas, nie zachorować, ale mieć ten rozum, co teraz - kilka lat wcześniej.
Hm. Nie da się. A szkoda.
To zostańmy przy zdrowotności.
Patrzę na zdjęcie sprzed 10 lat i spogląda na mnie szlyczna, młoda, gładka i świeża twarz.
Długie włosy okalające niewinną buzię :]
Zgrabna sylwetka zniewala ludzi dookoła - rozmiar 36 budzi respect :], wszystko na miejscu , wszystko takie proste, eahhh
aaaaaaaaaaaa
10 lat później - bagaż doświadczeń większy ode mnie powoduje garba
twarz po przejściu przez leczenie wygląda jak po ogromnym piciu , podkrążone oczy, plamy, syfy
włosy ha ha ha pominę już milczeniem
sylwetka-budzi :] przerażenie (przytyłam 10 kg w pół roku ta dam!)
nie wszystko na miejscu, stwierdza się braki :]

ale .
najważniejsze, żeby być zdrowym. powtarzam sobie to jak mantrę wciągając niepotrzebnie brzuch :]
to moje wielkie marzenie.
nigdy więcej nie przechodzić przez to piekło, od którego się odcięłam i zatrzasnęłam drzwi nogą za sobą.

Dlatego pamiętajcie , żeby ulżyć i pomóc , komu się da.
Słowem, czynem, kapustą.
Pola ujęła to przepięknie.
Niech Ona Zdrowieje!

piątek, 4 listopada 2011

Między różą, a nie żałuję...przeciwnie...bardzo Ci dziękuję




Różo, różo, nasz jest świat
Zostaniemy wciąż młode
Noc wiruje wokół nas
Spójrz, uśpiłam już trwogę
Miłość durna, miłość zła
Nie ma władzy nade mną
Włosy me pochwycił wiatr
Dziesięć pięter i ciemność

Jakie życie, taka śmierć - nie dziwi nic

Jaka zdrada, taki gniew - nie dziwi nic
Jaki kamień, taki cios - nie dziwi nic
Nawet to co jest, co wyrywa z nas
Cały zapas słów
Cały spokój serc

Jakie życie, taka śmierć - nie dziwi nic

Jaka zdrada, taki gniew - nie dziwi nic
Jaki kamień, taki cios - nie dziwi nic
Nawet to co jest... 


nie żałuję..
dziękuję ...

nie, nie zwariowałam.

czwartek, 3 listopada 2011

Życzenie nr 1


Nawet krem, słodki krem jest dziś gorzki
Nawet rock, rock and roll tylko złości

Tak niewiele dzisiaj od was chcę
Zostawcie mnie, zostawcie mnie
Proszę bardzo, myślcie o mnie źle
Zostawcie mnie, zostawcie mnie
Chcę być sam


Sam choć przez chwilę, przez chwilę
Sam choć przez chwilę, przez chwilę
Chcę być sam!

Cały świat dziwnie drży, złe wibracje
W taki dzień głupio brzmią słuszne racje


tak, żeby nie było , że mam ludzkie odruchy.
a miewam i owszem!
i że jestem zgryźliwa.
jak każdy..

byłam w "mieście"
i naliczyłam kilka osób z nowym tworem ....
Wy-rakowcy i ich bliscy- też poznajecie po peruce? czy Wy też widzicie na pierwszy rzut oka, że ta pani jest z jednego teamu?
takie zboczenie jakieś mam.... nie do opanowania...

środa, 2 listopada 2011

Zaduszne Anioły

Czuję się zaszczytnie zobowiązana , iż wpadacie do mnie poczytać, co u mnie.
Jest mi bardzo miło i głupio, żem taka niesystematyczna i niezorganizowana.
Ale poprawy nie obiecuję, gdyż jak się coś obiecuje, to trza słowa dotrzymać. Z reguły by wypadało.
Dziś Dzień Zaduszny. Ten prawidłowy, kiedy pamięta się o zmarłych. Kiedy się modli za ich dusze.
Wczoraj było wszystkich świętych (swoją drogą pięknie się spisali przy locie linii 16) , co pewno balowali w niebie. Zwłaszcza, gdy patrzyli na dół i widzieli ten szał ciał przy wszystkich cmentarzach. To zbiorowe rzucanie się w kolejce przy grobie. Ten wyścig z czasem, żeby jeszcze zdążyć tu, tu i jeszcze tu. Szybko, szybko, tylko żeby nie połamać obcasów przy kozakach z najnowszej kolekcji cc, ścierając pot z czoła, bo jednak na kożuch za gorąco. uf.
Nie można robić tego częściej w ciągu roku, spokojniej, ciszej, dyskretniej, grunt, że długi łykend był.
Od kilku lat jeżdżę na cmentarz(e) wcześniej, kiedy jestem gdzieś przy okazji, kiedy są imieniny/urodziny/rocznica/nie popadając oczywiście w jakąś przesadę-
wczoraj pojechałam na własne oczy zobaczyć ten dziki tłum.
Zapalanie znicza dla niektórych to jedyna okazja do spotkań towarzyskich-z tymi żywymi jeszcze :/
To wyznaczanie trendów we wsi.
Niedługo święto zmarłych nie będzie się odróżniać od helołin.

Dzisiaj, w dniu zmarłych w ciszy zapalam świeczki za Tych , którzy są największymi Bohaterami dla mnie.
Sześć świeczek . I ani jednej więcej!
...i za Tych, którzy odeszli za szybko ... Teraz są Aniołami.

czwartek, 27 października 2011

Xen(n)a

Moja apteczka zaczyna się robić stanowczo za mała.
Przybywa jakichś świństw, które pomagać mają każde na co inne.
Zaczyna mnie to irytować, bo gdy ją otwieram, to na łeb mi lecą opakowania. Półpuste , pełne, puste też.
Leki na gardło, nos, głowę, spanie, żołądek, odporność, serce, grzyby, gorączki, kaszle, syropy, antybiotyki, plastry, chwasty.
Dziś dojdzie na jelita :]
Albo walnę xennę (ha!) albo espumisan.
I zawartość apteczki wymieniam na piwo! Gdyż będę płukać piasek z nerek!

wtorek, 25 października 2011

Jesienn

Z rozmowy na przystanku a. między 5 (!) StarszymiPaniami:
Widziała pani ten nowy pomnik na cmentarzu ?
?/??
Taaaaki wielki anioł, pani, chyba na 5 metrów! z daleka go widać! Podobno pięć tysięcy kosztował!!!
Och boże mój, ludzie nie mają już na co pieniędzy wydawać!
A co on już zmarłemu pomoże?
A wie pani, ten maż to za życia był kawał..., a po śmierci to zgrywa kochającego męża.!
Mnie by było szkoda pieniędzy!

Schowałam uśmiech w kołnierz. I pomyślałam, czy rzeczywiście zmarłemu to obojętne? Przecież liczy się pamięć. A każdy ją okazuje inaczej. Lepszy anioł, niż brak pamięci.
Gorzej, jak pod tym aniołem jest pusto...

W nocy miewam zrywy myślowe w półśnie. Obiecuję sobie, że wszystko zapamiętam. Niestety rano nie umiem odtworzyć ułamka myśli. Postępująca osteoporoza myśli męczy mnie jak kaszel.
Na pocieszenie dzieją się taaaakie rzeczy na świecie.
Na pocieszenie żyję sobie spokojnie i normalnie. I trzymam sztandar zdrowotności.
Przy pomocy rovamycyny. Niedługo.!
A tu taka skrócona wersja mojego żywota.

sobota, 22 października 2011

Kocham Cię


Tak.
Nie myli Cię oko.
Dziś romantycznie/słitaśnie/spokojnie/....
Wyznajesz miłość obcej osobie?
Tak. Obcej. Po drugiej stronie komputra. W większości przypadków nawet na oczy nie widzisz tej osoby.
Ale Ją kochasz.
Rozumie Cię w pół słowa.
W pół wyrazu.
Pukasz się w czoło?
Ok, pukaj.
Znaczy, że jesteś zamknięty/a.
Wyznałam miłość kilku osobom, one wiedzą, one są, one po prostu dzięki Bogu są!
I żeby nie było - mnie również wyznały miłość ;]
To daje siłę.
Siła sióstr :*

czwartek, 20 października 2011

Nie ma lekko.
Mam cały ciąg atrakcji.
Normalnie czuję, że żyję :]
Banda m...... "odpuściła" i pognała w stronę cmentarza szykować , rychtować, pielić, myć itede , w związku z czym zwolniło się trochę miejsca w gminnym osirodku zdrowja. :]
Dostałam się do swojego lekarza. wow
Dostałam następny anty-bio-tyk. Skierowanie na morfologię, no i usg brzuszyska.
Bo tak się dziwny zrobił :/ więc go sprawdzimy i będzie git(es).
Pozdrawiam smarkato .

poniedziałek, 17 października 2011

-wność

Jestem niestandardowa.
Nie (z)noszę biżuterii. Jedynym przymusowym ozdobnikiem jest obrączka, zwana popularnie gps. (zwana tak oczywiście w centrum, choć rejonizacja nie obowiązuje)
Raz mnie natchnęło w czasie chemioterapii, gdyż chciałam "piknie wyglądać" i zakupiłam ... klipsy (tak, te które widać na zdjęciu-to som klipsy), bo  nie posiadam dziur w uszach.
Nie muszę chyba mówić, jakże cierpiałam po ich zdjęciu..
Przerzuciłam się więc na wisiory. No tak, tylko gdzie mam je nosić? W domu, żeby się po garnkach mi plątały i tłukły?
Odwieczne pytanie-co Ci kupić w prezencie - nic.
Odwieczna odpowiedź- no tak, Ty taka niestandardowa jesteś.
Bo czego ja potrzebuję? Gwarancji dożywotniego zdrowia, pracy i zwykłego, normalnego życia. Nikt jednak mi tej gwarancji dać jakoś nie chce, za to gwarantuje niewątpliwie moc atrakcji w postaci badań, niepotrzebnego nikomu stresu i adrenaliny.
Tylko mi nie mówcie znowu, że praca, że też stres, że ludzie, że problemy.
Pamiętam te czasy.
Tęsknię za nimi.
Nie byłam odsuwana od życia, bo się przeziębię, bo się przemęczę, bo mi nie wolno.
Przechodzę buntowniczo przez fazę trzeba.
Wkurwia mnie ciągłe pamiętanie o tym, co trzeba. Zużywam na więcej energii, niż przy niepamiętaniu.
A z nosa jak leciało, tak leci. I co? Bo "zapomniałam" założyć czapeczkę, to teraz mam ...niekończące się pasmo obsmarkanych chusteczek!!!

niedziela, 16 października 2011

nai

(...)Nasza łódź wpływa na coraz szybszy nurt.
Coraz mniej mamy chwil, by pogadać - spójrz.
Cały nasz dialog to gigabajty bzdur,
Szum, brak zasięgu.
Twój blask, mój gniew, twój strach, mój śpiew,
Dłoń w dłoń, przed siebie. Wszystko czego chcę!

Cały ten świat opada z sił, kiedy się kończy miłość.
Już tylko ty masz taką moc - obudź mnie proszę, ratuj go !

Oczy otwieram smutne.
Umiera świat ,
Bo umiera świat
Na brak miłości.


Z wielkiego snu o przyszłości...



Ale co to ? Anonimowe trolle mają łykend??
Niebywałe..
Zasłuchania w niedzielnej radości miłego dnia życzę.

Poza tym znowu mam coś, co mnie przeszkadza funkcjonować normalnie-katar.
Poza tym lodówka jednak odmówiła i przestała działać.
Trza było kupić nową.
Z chęcią bym w takim razie wymieniła jeszcze sporo rzeczy na nowe :]

piątek, 14 października 2011

nie

Raz,dwa,trzy,cztery,pięć,sześć. Sześć cudownych osób, młodych, pełnych życia.
Nie ma.
Dołujące to qrwa jest.
Nastroje pod psem, wierzyłam , że Andzi się uda, wierzyłam...
Już tracę moc wiary.
Nie przyjmuję do wiadomości , że mam się nie przejmować i myśleć tylko o sobie.
Nie chcę.

A propos bloga, nie napisałam, że chcę go zamknąć, tylko ewentualnie przymknąć. Rozważam to, jestem cholerykiem , jestem u siebie i trolli i głupoty ludzkiej tolerować nie będę. Komentarze i maile , jakie ost dostawałam plus to co widzę u innych , głupoty , jakie wypisują, powodują u mnie atak furii. Mam ochotę złapać laptopa i rzucić nim o ścianę , ew wziąć młotek i palnąć nim kilka osób. Bo w sumie szkoda laptopa.
Nie , nie oszalałam, zawsze taka byłam.
Nie, nie jest to wpływ choroby, zawsze mówiłam, co chciałam. zawsze walczyłam z wiatrakami.dlatego zachorowałam..
Nie sądzę, żeby się to zmieniło, bo tak wypada.
Trza tępić zarazy! A jeśli ktoś naiwnie myśli , że jest anonimowy i jest bystry przed monitorem, to daję uciąć sobie niewiemco, że w realu jest nikim. i takimi ludzikami gardzę. I półinteligentom też dziękuję.

czwartek, 13 października 2011

wnerw

Na mojej ulicy mieszka(ją) podłe ludzie.
Takie , comająileśdziesiątlat i się "znają" we wszystkim.
są spadkobiercami dawno upadłej kamienicy i uważają ludzi za nic. ha!
uciekają spod łopaty, ale w swojej "chorobie" lżą innych i wyzywają od kurew, cehaujów, zabraniają oddychać ogólnodostępnym powietrzem, i generalnie każą się wyprowadzić, bo oni som u siebie, a że ty mieszkasz tu 40 lat to mam to w dupie.
ten sam syf jest w internecie.
butni, średnio wykształceni (tak się nazywają bezczelnie) , grafomani i dyslektycy nie czytający w życiu nic poza faktem i/lub pip szoł , sfrustrowani, goniący za swoim ogonem oszołomy w półinteligentnym i mało dyskretnym stylu. bezmyślność i ściąganie z innych każdego detalu. /ale se pomyśli jeden z drugą-jestem np właścicielem/ką bloga, alem jestem intelligent, o wow/
blog, który miał pełnić rolę terapii-zaczyna mnie wkurwiać i to nie przypomina raczej terapii.
jolajnie "ostrzegam" ,iż myślę szczerze o zamknięciu / lub ... przymknięciu.
nerwy moje rzecz bezcenna i bynajmniej nie nabyta :]

wtorek, 11 października 2011

bogini

Postanowiłam zostać Bogini.
Taką zwykłą, prostą, pełną wdzięku bogini.
Chciałabym , żeby M patrzył na mnie z uwielbieniem.
Żeby nosił na rękach.
Żeby mógł porozmawiać o wszystkim. WSZYSTKIM>
Żeby się nie rozglądał za innymi.

Tylko co z tego, skoro:
Przytyłam i zaczynam przypominać ludzika miszelin.
Jestem ciężka.
Jestem ograniczona przez chemię(ale bez tłumaczenia Ksenka!) i  mentruacyjne powieści, zamiast czytać np (nie daj Boże) ziemkiewicza i łysaka.
Za chwilę będzie się oglądał, jeśli skutki syfu-tamoxyfenu nie zniszczę swoją głową ...
Ale postanowiłam.
Coś z tym zrobić, gdzieś nadrobić, wypełnić lukę.
/Ale najważniejsze w tych wszystkich "problemach kobiety przy menopauzie"  jest to, że jestem zdrowa. To za każdym razem mój argument/
A tymczasem wyginam śmiało ciało i wołam do M:

piątek, 7 października 2011

Armagedion cd

Mogę odetchnąć z ulgą. u Młodej zdecydowana poprawa. za to mnie bakterie trzymają. zaaplikowano mi antybiotyk, bo już spać przez gardło nie mogę. to świetna okazja, żeby trochę zamilknąć i przestać kłapać dziobem.
oczywiście nie badał mnie lekarz od spraw banalnych, tylko pediatra. . no cóż, lepszy taki, niż żaden.
przez bandę moherów znowu się nie można dostać do lekarza :] już od szóstej tkwią pod ośrodkiem zdrowia, mają zdrowie!
także mam się kurować, łykać tablety, być grzeczna (ha ha) , uczesana (ha ha) i przezorna.
na wzrok mi nie padło na szczęście :] i czytam.
czuwam!
i walczę, bo co mam za wyjście??:P choć jak już dziewczyny wspomniały u siebie-lęk krzywi psyche, ale fyah! fyah!

wtorek, 4 października 2011

Armagedion

Nie jest qrwa lekko [*].
Ale nie wariować, tak? OK........

Zmienia mi się koncepcja.
Ale ok. Opowiem Wam o dzisiejszej walce ze sobą.
Młoda miała dziś wrócić do szkoły. Niestety , nie dane było. Rano zarzuciła pawiem, potem dostała gorączki.
Ja też dostałam gorączki. Histerycznej. Płakałam nad swoim dzieckiem, myśląc gorączkowo, o co kaman.
Trzecia infekcja gardła w ciągu miesiąca? Gorączka? Wymioty?
Straciłam na moment głowę.
Ja-wielka twardzielka, wojowniczka, buntowniczka - straciłam łeb. Poczułam się bezsilnie bezradna.
Ocknęłam się jednak! Odzyskałam rozum i przestałam płakać. Zabrałam Ją w ciemno do ciemnogrodzkiej przychodni zdrowia ( tfu )
Pani doktor odmówiła przyjęcia , gdyż jakkurwamamczelność przyłazić niezapisana. Ona wychodzi PUNKT 18. Uwierzcie, musiałam zacisnąć mocno usta przez wzgląd na dzieci, coby jej nie powiedzieć, co o niej myślę. Przez zaciśnięte zęby odburknęłam jej tylko, że współczuję jej pacjentom (dzieciom).
Wyszłam tak wqrwiona, że nie pamiętam drogi do samochodu. Zebrałam się w sobie i zaanalizowałam wszystko. Pojechałam prywatnie do swojego lekarza (że tez od razu tak nie zrobiłam, no cóż-nadzieja w publiczną służbę phi zdrowia) , dostałam skierowanie na test na paciorkowiec i co? I wyszło. ! Kto wie, niech sobie dośpiewa resztę. :/
Uwaga godna uwagi-pojechałam prywatnie na wizytę, ale pan doktor nie chciał kasy! Przeżyłam szok.
W naszych rejonach jest to nie do przyjęcia! Kasa to podstawa, tylko nie wim, czego.
Więc siedzimy razem sobie dalej w domu.
Niech tylko zdrowieje, please!!!
cdn.
Siętylko otrząsnę z mojego małego armagiedonku.

sobota, 1 października 2011

Taa

Nie rozumieć mnie źle.!
Przerasta mnie to, co się dzieje obok mnie.
Nadrabiam uśmiechem, choć skręca mnie od środka.
Wiecie czemu? Np kobity lepiej ode mnie prognozujące na łozdrowienie - pstryk- umierają! (jestem w stresie, bo za każdym razem, kiedy jest jakieś badanie-umieram ze strachu)
Że jak zwykle odchodzą Ci, co mogliby jeszcze niejednemu osiołkowi życiowemu pomóc.
Że jak zwykle są to istoty o złotym sercu. Że chorują ludzie, którzy mają jeszcze kupę roboty. I jak napisała Basia - nie chcę słuchać,ze każdemu tyle ,ile uniesie..to bzdurne...
Czuję się zdrowa i taką chcę być, długo jeszcze uprzykrzyć życie najbliższym swoją drogą osobą. . .
Czemu każdy ma "inną miarę" ?
Po co?
Czemu źli ludzie żyją w pełnym zdrowiu? I jest ich pełno ?!
Dziecinne pytanie, ale czy znacie odpowiedź? !

piątek, 30 września 2011

Please

Wypieram się.
Pierd (olę) .
Nie uznaję.
Nie dowierzam.
Nie gram w to.
Słucham, czytam, śmieję się, choć na serca dnie drży.
Niepokój.
Nie pytajcie.

czwartek, 29 września 2011

Gwiazda dnia

Kalifornia ...amore ... foty jak z romansideł, które przełykam ostatnio z coraz większym niesmakiem.
Nie, żeby sceny...sceny są ok;) gorzej z fabułą....
I tu mam pytanie do Kobiet:
Dlaczego? Dlaczego ja się pytam?-wtedy , kiedy jestem nieumalowana, nieuczesana, nieubrana - spotykam przystojnego znajomego??? No pytam się? A jeżeli jeszcze mam pod pachą paczkę papieru toaletowego?!
No??! Czy to nie szczyt bezczelności? Przecież nie będę za każdym razem po zakupy jeździć w stroju wieczorowym>??;(
Próbuję udać, że nie widzę, gdzie tam !
Wtedy zawsze wszyscy zauważą ....
Ooo zakupy ? :)
Nie, ja tylko przechodzę...(masakra!)

A w ogóle to BOGOWIE!!! Co robi Ksena jak ozdrowieje??? Maluje płotki dalej !
Bo taka piękna pogoda, aż żal ...:]

środa, 28 września 2011

c.d.

...ale...
Byłam u doktorka , zapytałam o banalny sposób na wyzdrowienie. Zalecił poty ;]
no dobra.
wczoraj zgodnie z zaleceniem R (:-*) chlusnęłam sobie herbatę z wódką :O
Się ...upociłam ;D i dziś lepiej z wokalem. Chili dziś powtórka.
Tylko się nad ilością zastanawiam . Tej wódki ;]
Ale polecam !
Zalyczyłam dziś byznesowe spotkanie. Stanowiłam idealną dekorację. Wypadłam z rynku i nie nadążam za trendami ha ha . Coś mnie ominęło przez ten rok. :/ ,a dziura w mózgu się powiększa niepokojąco.
Chyba pójdę się jednak napić ;]brr

wtorek, 27 września 2011

Chora jestem psze państwa

Dycham, smarkam, mam sensowny* głos i nic mi się nie chce.
Nafaszerowana jestem czosnkiem, ale ponieważ jestem czarownico-wampirzycą w stanie spoczynku-nic to nie chce działać.
Młoda również chora, coby smutno nie było.
Chyba trza będzie zasięgnąć porady doktora X od spraw banalnych.
I tak oto pobiegałam po lesie ha!
Las chyba do mnie przybiegnie...
Zostaje mi tylko muzyka.
Aaaaaa i rozmowy ze sobą. Bo ja lubię ze sobą rozmawiać, ;) dyskutować, kłócić, w końcu z kimś inteligentnym można pogadać :]

piątek, 23 września 2011

Babie lato

Od kilku dni non stop się zaplątuję w COŚ.
Zgarniam zniecierpliwiona z twarzy, czasem przerażona , że to jakaś pajęczyna.
Taak, pajęczyna. Babie lato, czyli jesień dla babek :)
W tamtym roku zupełnie mnie ominęła. Absolutnie , kategorycznie i skutecznie odsunęłam się.
W tym roku nadrobię, choćby się miał świat skończyć. Będę tańczyć w lesie w poszukiwaniu grzybów. Będę rzucać we wszystkich liśćmi, będę ...po prostu będę.
I choć pora roku do najweselszych nie należy uważam za właściwe korzystanie z jej uroku ile się da.
Nie, nie jestem melancholijna, chcę być zrównoważona, co nie jest proste, bo ludzie wokół nas tak potrafią zaskakiwać, że nic tylko zlać po mordzie, tak , dla porządku, żeby wiedzieli na jakim świecie żyją. Ostatni news? Że mam dobrze, bo siedzę sobie w domu. Super, nie? Ale o zamianie qrwa już mowy nie było!
O ludzkiej głupocie już tomy powstały.
Po obserwacji netowej z przyczajki zza węgła stwierdzam co następuje:
Pisanie bloga stało się tak powszechne jak chleb, podobnie jak każdy w zasadzie może zostać PH (skrót do nabycia u mnie dla zainteresowanych nieświadomych)
Pisanie o niczym staje się trendy. Filozoficzne bełkoty o treści mieć czy być z przeważającą częścią oczywiście mieć, jak najwięcej czytelników, komenciów, fociów i innych podobnych kontrowersji. 
Zrobiłam kilka eksperymentów, napisałam kilka słów, nic z tego. Poniewuż miałam inne zdanie , niż rzesze wielbicieli autora/rki - byłam ta "zła". Albo nie zostałam , że tak powiem opublikowana. Ha ha!
Znalazłam oczywiście kilka perełek, kilka "normalnie" patrzących na świat ludzi, zdrowych! Mających swoje zainteresowania, swoje zdanie, tak jak lubię. I - cieszę się, że jestem tu u siebie, nie cierpię, nie płaczę, gdy mnie nie czytacie , bo wiem, że wiecie, że wrócę. Więc jestem .
I ciągle podczytuję romansidła, tyle , że teraz przy nich zasypiam. ;]
No ale przecież mam dobrze, bo w domu se siedzę !!!!

środa, 21 września 2011

Krzyk niewybuchłego ognia

To mój eks-kot z moim aktualnym psem.
Pies został wdową, (bo w zasadzie jest Kobietą,ale nie dlatego została wdową) Kot był facetem i zrobił se kuku i umarł. Bardzo się lubili i dużo się bawili. Znalazłam to zdjęcie i mnie wzruszyło. Jaka podpora dla umęczonej głowy-noga przyjaciela.
Jak w życiu. Przyczajenia ciąg dalszy. Oto część mojego winkla, za którym się chowam, grzecznie, kulturalnie, bez wyzwisk , które aż się cisną mi na usta-palce.

Słyszy
krzyk
nie wybuchłego ognia
lot
nie urodzonego ptaka
dźwięk
spadającego śniegu 


Sen
nie przychodzi do niej
długo

Sny nie lubią
by je podglądać
gdy nadchodzą
z czarnym kotem
za uchem

niedziela, 18 września 2011

I hate this place


Przycupnęłam za książkami.
Obserwuję też przyczajona zza węgła. Czytam, analizuję, nie dowierzam, załamuję ręce, wstrzymuję oddech.

Nie, nie mowa tylko o romansidłach. Są jeszcze inne treści literackie do poczytania. Są jeszcze inne fajne rzeczy, które mnie interesują. Są też takie, które mnie interesują z przymusu. Są też wasze opinie, komentarze, blogi.
Czytanie , a czytanie ze zrozumieniem robi różnicę. Do której grupy się zaliczacie?

Moje usg jest znowu teoretycznie ok. Coś tam stłuszczałe gdzieś tam, zostawiam do wtorku.
Drugie usg (owego) się nie odbyło , gdyż pani doktor wyszła sobie do domu wcześniej. Nie chce mi się nawet tego komentować, od dawna już wiem, że kopernikowski szpitalik powinien spłonąć żywcem na życzenie pacjentów. Nienawidzę tego miejsca. I ludzi tam niby-pracujących.
Idę czytać dalej.
I obserwować z przyczajki. Taki mam teraz akurat humor. A czasem lepiej zamknąć twarz, niż powiedzieć kilka słów za dużo. Aaaaaaa. Dojrzewam.
Czy taką Ksenę można wytrzymać? Ja wolę tą wojowniczą. A ona się uśpiła.

czwartek, 15 września 2011

Takie tam...

Ksena powróciła.
Szlag trafia wszystkie sprzęty koło mnie (cóż za wymiana-zamiast mnie agiede)
Zspusł mi się komputer, moje narzędzie , moja przepustka do ludzi. Na 2 dni poszedł na reanimację.
Żeby nie było mi smutno, padła mi lodówka. Też została zreanimowana. :/
Żeby mi nie było smutno, Młoda się rozchorowała.
W międzyczasie tak zwanym odebrałam swoje wyniki. Teoretycznie są w normie.
Od teorii do praktyki ścieżka jest, ale to zostawiam swoim mądrym lekarzom, ku którym zmierzam we wtorek razem z moimi ukochanymi amazonkami ze wsi jednej.
Obcięłam włosy i jestem sensi* a la chłopak. Ze stojącą grzywą ;/
Zrobię dziubek i strzele se słit focie z podpisem TAKIE TAM.


Qrwastycznie jest od początku tego roku szkolnego. Mój kuzyn podjął walkę ze śmieciuchem. Krótko?
Guz nieoperacyjny w okolicy aorty gł, przerzuty do wątroby. Płuca. Termin przyjęcia do szpitala (pierwsza wersja) październik 2011 . Ha! Bez komentarza zostawiam, reszty można się domyśleć.

Jestem zmęczona. Dziś odpoczywam. Oczywiście z romansidłem przy boku, żesz mać.

niedziela, 11 września 2011

Romantycznie...

Żyję w biegu, ale żyję.
Nie mam czasu na nic, od tygodnia włóczę się w dresie , chodzę potargana, mało śpię, za dużo jem. /Bo za dużo przy garach stoję i za bardzo lodówki pilnuję ../
Po prostu masakra :/ nie pamiętam , kiedy ostatnio umalowałam się i wyglądałam jak sensowna* kobita.
Gdzieś zgubiłam swój sensowny* guścik.
Odpuściłam sobie i się zapuściłam. Nawet nie przejmuję się badaniami, po prostu idę i robię. Jak automat. Z góry oczekuję, że jest ok i tego się 3mam. Nie szaleję jak kilka miesięcy temu za wynikami. Będą to będą. Jak będą to dam znać. Żeby sobie "zrekompensować" trudy szarości podczytuję durne romansidła historyczne :D skretyniałam przy chorobie heh
Po prostu totalne dno, sama z siebie się śmieję...i czytam. Szeroko zamkniętymi oczami. I marzę ... o romantycznych uniesieniach, namiętności, oczami wyobraźni jadę na koniu - już nawet niech tam będzie że z Mężem, a niech tam ;) , no cud miód malina ! I co? Okrzyki Mężunia z pokoju mię dobiegają, iż piłkarze lub ten czy tamten to patałach. I czy mamy jeszcze piwo kochanie? ! Tak, kuźwa, mamy. A potem chrapie namiętnie  To To koło mnie i jest zajebiście romantycznie :D
*sensowna czytaj sexowna grr :D;)

czwartek, 8 września 2011

Grubo, szaro/

Wciągnięta w wir szkolnych przygód deklaruję szczerą chęć przyorania wszelkiego rodzaju autorom pozycji podręcznikowych, tudzież wydawnictw!
Młoda jest w drugiej klasie, a lekcje ma, że mi ręce opadają.
Wcale mogę się nie dziwić, że dziś stwierdziła z nienawiścią w głosie-ja nie chcę się uczyć!
-To nie ucz się - odpowiedziałam. - rzuć szkołę, jak dorośniesz, będziesz sprzątać ulice.
-Ale nie - po namyśle ją uspokoiłam- nawet do tego musisz mieć papier ( to się nazywa konserwator powierzchni płaskich)
Siedzę nad lekcjami, głowię się, więc kurde boję się , co będzie za kilka lat tak?! Może poślijmy  dwulatki do szkoły, niech się uczą pisać i czytać biegle...
Do tego M siedzi sobie ze mną w domu na urlopie, w związku z tym nie mam czasu na nic :]
On zajmuje większość mojego czasu :]
Dodać Młodą - jestem w domu.
Młodej już się nie chce uczyć, nie chce się sprzątać, nie chce się jeść, nic jej się nie chce. Mnie się kurde chce. Nawet jak mi się nie chce :/ chcieć
! Jak tu nie ześwirować?
Jutro daję sobie ściągnąć znowu trochę krwi, znowu the markers i the morfologia.
Znowu dobijanie się do lekarza rodzinnego przez tłum moherów spędzających całe dnie w przychodni i tamujący ruch dla innych, "zupełnie zdrowych" ludzi.
Ot, szara codzienność :]

wtorek, 6 września 2011

bu

Piece, piece!
Pomysł z urodzinami babci to samo złoooo!!!!
Się strułam :]
Żebym się chociaż schlała na umór, zasnęła pod stołem, tudzież zatańczyła na nim.
Nie.
Po prostu naczynia były wątpliwej czystości.
A babcia skuńczyła 90 lat. Bosheeee, ja tyle nie-do-ciągnę!
Wy też nie, bo to inny materiał (wojenny!)
Słuchać mi tu Selah i podziwiać, podziwiać :P
A ja się jeszcze trochę pomęczę :/

sobota, 3 września 2011

Kinder


Oszalałam na punkcie tej piosenki ......
Dla mnie osobiście taka druga Amy...

Widzę twój strach, ponieważ
Ten świat nie jest prosty,
Ale jestem silna, wiem jak się nie wtrącać,
I znajdę swoją drogę, bo
Bo to jest miłość, to miłość, to miłość, to miłość, to jest miłość yeah.

Oo-ooh


Więc chcesz po prostu się poddać, bo nie rozumiesz

Wychwalasz to, ale nie rozumiesz

Szeptem:

Ten świat, ten czas
Czuję, wybuch
....

łykend

Nieoczekiwanie, zupełnie zaskakująco, z samego rana-dowiedziałam się , że Babcia zabiera znowu Młodą ze sobą na noc do Cioci. Ojojojojo :) ależ to roznegliżowało mi plan dnia:)
Nie musiałam robić obiadu na godz. zero.
Nie musiałam wymyślać atrakcji.
Nie musiałam nic.
Na obiad udko pieczone z frytkami (fe,nie-rakowe jedzenie jest tak pyszne!) , sałatka ogórkowa, piwo.
Hmmm, pochłonęłam milion kalorii, ale mi się ładnie odbiło po :]
Raz nie zawsze.
Po obiedzie - relax z Mężem-niechaj wie, że jeszcze ma Żonę-w końcu za posiłek trza podziękować :]
Po relaxie- relax, chili nicnierobienie , które niechaj trwa!
W końcu od poniedziałku wstajemy wcześnie i tak przez 10 miechów :]
I odrabiamy lekcje, i gotujemy obiady, i się badamy , i tak do końca ....:D WIĘC:

piątek, 2 września 2011

.

Ojoj , znalazłam swoje stare zdjęcie :)
Czy ktoś zna sposób na takie włosy z powrotem> ?

Po rozmowie z moim osobistym psychoterapeutą R. zmieniam kurs.
Kierunek-zdrowie.
Bez odbioru. Bez powrotu.
Bo jaka miłość taka śmierć...

czwartek, 1 września 2011

..

Dziś początek roku szkolnego.
Poszłam z Młodą, bo to przecież dopiero II klasa, potem to myślę, że już nie będzie mnie potrzebować..
Było mianowanie nowej pani dyrektor, były łzy, życzenia, itede.

Myślami byłam zupełnie gdzie indziej. Możecie nie wierzyć, ale ..
Myślałam o Pauli, o Jej rodzinie...
Myślałam o Chustce-czy poszła w różowych włosach na rozpoczęcie roku , jak się może czuć...
Myślałam o Pawle  - i jego sile ...
Myślałam o Amri - czy podoła w tym swoim wirze ...(podoła!)
Myślałam o Aleex - i Jej nowych obowiązkach...i o tym, że zawsze ma dla mnie ciepłe słowo...
Myślałam o Pauliśce i Jej nowym, ciężkim roku szkolnym...
Myślałam o Poli, Anuli, Kindze, Doro, Michaelinie, Tabakowskiej , Kilerce, Marcie-Lemonmon, myślałam o Was wszystkich, którzy są dla mnie tak bliscy w tym netowym świecie. I jak bardzo się do Was przywiązałam. I o tym, że skądś tą siłę musimy mieć. I że nie zniesę , jeżeli mi tu kogoś ubędzie! Po prostu nie zniese!!!

Podczas pakowania Młodej na jutro do szkoły znalazłam Jej notatkę w notesiku (takim z pachnącymi kartkami, wiecie) - z czasu, kiedy byłam w szpitalu na miesięcznym naświetlaniu-oto dosłowny cytat:
Tęsknię za mamą, ale dobrze,że pojuczsze jade do mamy hihi :)
Po prostu ... się wzięłam i się rozkleiłam.
Jutro haniebna rocznica  wiedzy o diagnozie. Rok minął. Pełen zmian. Mam nadzieję, że za rok będzie ich więcej , tych pozytywnych. Ehhh

środa, 31 sierpnia 2011

:(

Nie o takich znów informacjach chciałam pisać.
Szukałam potwierdzenia, niestety to prawda .
Paula odeszła. Od pół roku kibicowałam, podziwiałam, czerpałam pociechę.
A tu taki szok.
Paulinko [*] opiekuj się nami TAM z góry.
Śmieciuch - wypierd...!!!!!!!

Brak mi słów po prostu. Nie tak to kurwa miało wyglądać.
Mobilizuję wszystkie siły - dbajcie o siebie, róbcie badania, niech monitoring będzie non stop! Byle tylko śmieciuch nie miał szans na "życie". Ja już zaczynam. Boję się . O siebie. I o Was.

wtorek, 30 sierpnia 2011

Monitoring

Ciągle się ogarniam.
Byłam dziś na konsultacjach genetycznych , krew mi znienacka pobrali na dalsze badania, dostałam zlecenie na USG tego i owego :] plus markery. Uświadomiło to, iż ciągle będę musiała się monitorować. Trudno, taki lajf...
Stojąc w kolejce do gabinetu (dosłownie stojąc, bo usiąść to można w marzeniach, no ale ja zdrowa żem:]), klasyczna scena: pod drzwi podchodzi pani w kwiecistej sukni, pełnym makijażem a la papuga (brr) i pcha się do drzwi. Ludzie się odzywają, że koniec kolejki jest tam. ( ja postanowiłam nic się nie odzywać-już to przerabiałam) . Pani obruszona na to: ale ja psze państwa jestem chora!!
Tłum zafalował. Schowałam krzywy uśmiech w rękaw (sic!) . Ktoś odburknął (!), że tu psze pani wszyscy zdrowi to nie jesteśmy. Pani się skrzywiła i poszła na koniec. Pomyślałam sobie-w sumie to ja zdrowa jestem tak?! ;)
Odbyłam też konsultację telefoniczną z Moim Drugim Ulubionym Lekarzem.
Bo ja "psze państwa" mam 5 Lekarzy prowadzących :) 3 w Wieliszewie i 2 u siebie w rejonie wiejskim.
Lepiej pięciu , niż żadnego. :]
I to są sami najlepsi . Zasłużyłam, to mam :]
I w tym 4 odmian męskiego :)) wow...:]
Jutro zastrzyk zoladexu.
Pojutrze do szkoły.
Popojutrze do szkoły.
Amen.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Fotograficzny skrót :]













Więc nazajutrz for me specjal :

A tu profil prawy :] loki widać heh ;):
A tu wskazówka jak dbać o zawartość majtek po plażowaniu :) :
Tak se niosę kamienie i gadam , ale nie pamiętam, co autor miał na myśli :P
Młoda : :*
Relax :
Tyle.
Koniec z wspomnieniami.
Trza się ogarnąć i rozpocząć nowy rok szkolny lepiej , niż rok temu :]
Bo właśnie rok temu zaczęła się moja "przygoda" ze śmieciuchem .
I właśnie teraz się kończy :] Burakom mówimy stanowcze NIE!
No i kończy się dla mnie też taryfa ulgowa :] no cóż, taki lajf ;)
Wolę żyć normalnie, niż na ulgowo :) chili na maxa hih




Kapusta

Siła internetu jest ogromna.
Zbieramy kapustę dla Chustki-Mentorki mojej :
Fundacja Rak'n'Roll. Wygraj życie!
ul.Chełmska 19/21, 00-724 Warszawa
Multibank
nr rachunku: 73 1140 2017 0000 4502 1050 9042
nr IBAN: PL 73 1140 2017 0000 4502 1050 9042
nr BIC: BREXPLPWMUL
tytuł wpłaty: Joanna Sałyga
 
Wiem, że mam opóźnienie czasowe, wiem, że Wy już wiecie, ale ja jestem trochę "opóźniona" przez wakacje. Wiecie, że każda, najdrobniejsza kwota składa się na ogrom. Dawajcie! Ta niezłomna niewiasta musi się wyleczyć! MUSI! 

Relacja z wakacji ulega przesunięciu. 
Ale do czasu, jak się ogarnę. Bo ciągle jestem nieogarnięta.

niedziela, 28 sierpnia 2011

Wakacje część pierwsza (nieostatnia)

Się cholera nie mogę ogarnąć po wakacjach.
Tak szybko zleciał ten przyjemny stan. Nawet w oczekiwaniu na wynik. A z nim to było tak:
Codziennie od przyjazdu nad morze dzwoniłam do domu z pytaniem: Jest koperta do mnie? Odpowiedź niezmiennie była ta sama:NIE. Ponieważ stan oczekiwania się niepokojąco przeciągał, zadzwoniłam do W-wy. I co się dowiedziałam?  Że mój wynik został odebrany 17 sierpnia. Tylko jedna osoba mogła go odebrać. Mój Profesor :) I tylko Mój Profesor mógł mi taki numer zrobić. Bo gdy zadzwoniłam to usłyszałam:
-O, Madzia , dobrze, że dzwonisz, wynik jest dobry. Ja zgubiłem telefon i nie miałem numeru do Ciebie.
Ręce mi opadły.
-Nad morzem jesteś? A to fajnie! To wypoczywaj sobie, wypoczywaj!
Ręce mi opadły. No wypoczywam, ale nie lepiej byłoby na luzie i w spokoju?
-Ale co się stresujesz, dobrze jest. Teraz tylko musisz do mnie po wynik przyjechać.
Cóż, znając Mojego Profesora - wolę nie liczyć, że mi go przyśle i będę musiała osobiście Go znaleźć gdzieś tam w W-wie lub Wieliszewie. Ale i tak Go uwielbiam!
A ponieważ wierzyłam , że będzie dobrze, to postanowiłam na wakacjach po prostu być i nie zadręczać się.
A ponieważ mam taki charakter, a nie inny, to na razie się udało:)
Nerwy też się uspokoiły, szum fal kojąco mnie ugłaskał, powietrze dopieściło, pogoda była sprzyjająca, chili zasłużyłam.
Więc pozycja bojowa jak zwykle w pełnej gotowości :]
Więcej zdjęć jak będę mieć wenę . He, będzie się działo .!


sobota, 27 sierpnia 2011

Ta dam!!!! Jestem

Wróciłam!!!
Powiem tylko jedno-jestem podobno zdrowa! (tłum.dosłowne-wynik dobry Madzia)
Szczegóły jutro, bo padam na swoją zdrową twarz :)
Napiszę Wam tylko, iż z radości wykapałam się w zimnym Bałtyku :]
Wczoraj. Wczoraj się dowiedziałam. Ehh. Czekam na gratulacje silnej psychy :] heh
Bo chodziłam po plaży z butelką. Tak na wszelki ...;)Chili skurwiela utopiłam :] Ha

środa, 17 sierpnia 2011

.

Niestety do teraz nic nie wiem. Macicę mam z żołądkiem na wysokości głowy.
Więc (nie zaczyna się zdania od więc, ale pff) jadę w cimno i żegnam Was.
Po rozmowach licznych w tym temacie zakładam, że wszystko jest "czyste" w sirodku i że mogę żyć jak normalny człek.
Jak tylko będę coś wiedziała i będę miała jak:Was powiadomię !!
A tymczasem piosenka , od której na początku uciekałam (bo się mnie nie podobała muzycznie), potem spodobały mi się słowa , a potem ją wessałam do tel. :
Amri i Aleex już wiedzą o co kaman ;)
Ściskam Was wszystkich, a co tam :) niech no ludzie wiedzą, że mam człowiecze odruchy :P

Amazonki wymiatają

Wczoraj poznałam 2 fantastyczne Dziewczyny-Amazonki.
Myślałam, że tylko ja jestem szalona, ale nie ;) nie jestem wyjątkiem, jeśli chodzi o radzenie sobie z chorobą. Trzeba ją brać "na wariata".
Możecie się domyślać, że było super, gdyż większość z Was wie, jak bardzo wspólne tematy zbliżają i każdy się rozumie. Siedziałyśmy na środku ogródka i wymieniałyśmy "doświadczenia". Nie interesowało nas, czy ktoś słyszy, na pewno słyszeli strzępy rozmów, bo ja z reguły głośno piszę i mówię.
Punktem kulminacyjnym było pokazanie sobie blizn :)
Ja na prawej, Druga na lewej, a Trzecia odmówiła, bo jest po podwójnej mastektomii .
Wszystkie pomlaskałysmy, że ładne blizny mamy (sic!) i po skończeniu sączenia piwa (ja herbatę, bom kierowała:() rozeszłyśmy się z postanowieniem zorganizowania sabatu po moim powrocie. To nie będzie jedyny sabat! Mam nadzieję, że wszystko pójdzie wg planu.
Czas się zbierać, neta nie będzie, więc i mnie nie będzie.
Żeby było "śmieszniej" WYNIK PET jest. I owszem . Wyślą go do mnie może w piątek..
Trudno, będę pić w ciemno nad morzem!!! Będę skurwiela na 2 sposoby topić !!

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Pasożyt

Znowu prześladują mnie sny. Zwiewne koszmary.
Cała w bieli biegam po szpitalnych korytarzach podłączona do kroplówki z "życiodajną" trucizną.
Szukam znowu swojego Męża, a On mi wziął i umarł.
To jest drugi taki sam sen w ciągu dwóch tygodni.
Nawet w nocy nie można odetchnąć.
Oczywiście, że będzie odwrotność w rzeczywistości.

Rozmowa o śmieciuchu przeniesiona.
Za to jutro mam spotkanie z wojowniczką z miasta mojego.
Nie da się o nim nie rozmawiać. Zaczyna się robić wszechobecny w życiu. Pasożyt pieprzony.

Na szczęście za chwile pakuje manatki i jadę w cholerę. Tam mnie nie dogoni. Już ja się postaram!

niedziela, 14 sierpnia 2011

WTF? (what the fuck)

Bo ja psze państwa jestem wolna

Zastanawiacie się , czy ta pani jest normalna?
To znaczy, że jesteście inteligentni.
Tak jak pani Ksena. Pani Ksena proszę państwa jest w ołowianohujowym nastroju. Gryzie, kąsa i się dąsa.
Pani Ksena mówi prawdę i chce prawdę słyszeć. To dzisiaj było w kazaniu. Nie, nie o mnie ;] tylko o prawdzie.
Że ludzie nie lubią słyszeć prawdy. Prawda!
Że ludzie się boją prawdy. Prawda!
Wolimy półprawdy i gówno prawdy.
Dostałam dziś telefon od znajomego.
Słuchaj, poradź coś, jest guz. Gdzie , co i jak załatwić szybko. Szybko!
Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości jeszcze co do mojej szalonej osoby?
Czy ktoś może mi powie, kiedy dostanę wynik?
Tak, z ciekawości bym chciała wiedzieć, co i jak.

Apeluję do wszystkich: co z Luiką?? Róbcie wywiad, szukajcie, dajcie znać.
Ja tymczasem zbieram siły na rozmowy o śmieciuchu.

sobota, 13 sierpnia 2011

Wierzę, że jeszcze spotkamy się !

Jesteście wrednie okrutni.
Kiedy tylko pojawi się symbol [*] - jesteście. Jest szoł. Jest szał. Jest co i po co i jak gdzie z kim i po co.
A na codzień - tylko Ci wierni , przy boku, codziennie czytający, dopytujący, rzeczący, rozumujący, odpowiadający, milczący, będący.
Jak tak ma być, to ja dziękuję.
To nie są wykłady z marketingu.
Ja to pierdole.
Dosłownie. Nie piszę sobie bloga ot tak by mieć widownię, gdy zaklaszczę.
Nie muszę nic. A
Chce. Dla Was. Dla P. A., A, A, A, A, P, W, J, i wielu innych...
(Specjalnie Cię tu umieszczę - Tabakowska.!)
********************************************************************************
Krzyś - odezwij się też. Dla Ciebie A.Lipnicka, a jak ja wjadę do Wieliszewa, to się nie pozbierasz !!! :P
P.S. Gdzie jest Luika??

piątek, 12 sierpnia 2011

[*] [*]

Zatrzęsło mną okrutnie dzisiaj, bo podwójnie.
Najpierw dowiedziałam się, że Madzia odeszła, a potem, za chwilę, że Renata.
Brakuje mi słów i sił, żeby opisać to, co i tak Wy to samo czujecie.
Coraz mniej wojowniczek, coraz więcej pustki.
A tak w ogóle czy ktoś z Was wie, co się dzieje z Luiką?
Bardzo proszę o info.

Rzygam na myśl o skurwielu, co to sobie młode, piękne osoby wybiera. Po prostu mam dosyć.


Idę pić dzisiaj. Na smutno.
A One niech spoczywają w spokoju [*][*]
*********************************************************************
A tak zawzięcie sprzątając , tak na błysk, wiadomo...pomyślałam sobie: Ty głupia babo, widzisz-ciesz się,że  jesteś teraz zdrowa i nie zawracaj dupy innym, że czekasz na wyniki. Wyniki przyjdą, będą dobre i bądź szczęśliwa. I nie narzekaj, bo ostatnio się zrzędliwa zrobiłaś. Są na świecie większe problemy. Dzieci zostają bez matki, rodzice tracą dzieci, a ty miauczysz, że cię kręgosłup boli. Yszzz...

czwartek, 11 sierpnia 2011

Bez tytułu II

Wpatrywanie się w telefon nie działa.
Wszystkich zainteresowanych i tych nie-za-inte-re-so-wa-ny-ch uprzejmie informuję, iż wyniku nie ma!
Ja cierpię-dolę .
Wykończy mnie samo czekanie.
Czy brać rozumie o co chodzi????

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Czarna owca 2, czyli nie ma milczenia owiec

Mam następne postępy w poprawianiu sobie nastroju. (czekamy na wynik, czekamy)
Ufarbowane włosy wreszcie są na czarno(nie spłynęło!!), paznokcie w kolorze czerwieni, jutro będą wściekle pomarańczowo-jaskrawo-jakieś tam, jestem po zęby uzbrojona.
W końcu zaszczytny tytuł czarnej owcy zobowiązuje. :]
Otóż w rodzinie wybuchł skandal! Jestem bezczelna, złośliwa, niekulturalna, jednym słowem za dużo sobie pozwalam. Dotyczy to oczywiście normalnej reakcji na brak reakcji. Oczywiście wersja jest odwrotna do prawdziwej i generalnie jak zwykle jest prawda, półprawda i gówno prawda. Samo życie. No, niejedna teraz macha do mnie pięścią w myślach i myśli-a dobrze Ci tak! Chora jesteś i pyskujesz? Tak, bez tego też bym pysknęła. Zwłaszcza, kiedy mijamy się z prawdą i sprawiedliwością. Nawet jak będę kiedyś umierać, to porządek musi być! :]
Byłam z Młodą na zakupach dzisiaj, bo spodnie jakoś dziwnie zaczęły Jej dyndać nad kostkami, obie się zdziwiłyśmy, więc dałyśmy nura w lumpeksy. Miałyśmy fart i kupiłyśmy dużo fajnych rzeczy z UK za grosze.
Panie sprzedające wdają się w rozmowy typu: o to, w tym roku do komunii?
O, w tym roku nie.
W następnym też nie.
Przyjdzie czas, to pójdzie  (za jakieś 7 lat) , wszyscy niby tacy tolerancyjni itede, a jak przyjdzie co do czego, to bachory drą się za Młodą, że niewierząca. Ha-wracam do punktu wyjścia. Tak właśnie Rodzice wychowują swoje dzieci. Tzn nie wychowują. Dzieci wychowują się same. Czyli tyż się nie wychowują. Czyli jest burdel. Na kółkach.

sobota, 6 sierpnia 2011

Relaksacja

Rozładował mi się telefon. I wcale się tym faktem nie przejęłam (o dziwo!). Nie ma mnie.
Wyszłam z siebie i się relaksuję . Bo muszę doczekać wyników ze spokojem. A więc. Moje sposoby na relaksację nie polegają na medytowaniu, żadne ohm, wega i joga. Za nerwowa jestem.
Jazda autem, dobry obiad, szybki seks( oooo, normalnie bogini seksu ze mnie kurde jest-nic to, ładnie to brzmi, niech zostaje), wino, dobra muzyka. Wszystko dla mnie. Mmmm. To coś tak normalnego dla zdrowych.
Czyli się wprawiam w zdrową. Czuję się zrelaksowana. Życzę Wam tego stanu jak najwięcej, najczęściej. Sobie też.
I czekam.
Na telefon.

piątek, 5 sierpnia 2011

Warszafka

Byłam. Prześwietliłam się na koszt NFZ. W sumie niezła impreza jak na nasze polskie warunki.
Wstałam o 3.30 , jechałam 3 godziny, zdążyłam przed korkami porannymi w stolicy.
Przycupnęłam pod drzwiami w słońcu i czekałam.
Zaraz po mnie przyjechała Pewna Pani . Pani z wielkiej litery. Pani bardzo chora. Baaardzo. Prowadziła licytację  z drugą Panią, kto jest bardziej chory. Patrzyła się na mnie , jakbym z choinki się zerwała. Nie, miałam  jej chęć powiedzieć, że ja tu akurat przechodziłam i tak se pomyślałam: A, wejdę !
Szlag mnie trafił, jak "łamiącym " się głosem rzekła, iż tak by chciała jeszcze wnuczki pobawić . Ha! ( a my- co tam my-dzieci same się wychowają)
A potem w poczekalni jeździła po biednym mężu, że nie jest jej tam potrzebny i była zła, bo ja weszłam pierwsza. Bo byłam pierwsza na liście. Takie historie mnie urzekają. Takie baby mnie dobijają.
Poszło szybko, sprawnie, bezboleśnie. Tak jak lubię.
Teraz czekam na telefon, że jest wynik, że jest ok.
Zajrzałam do mojego Ukochanego Profesora. Obiecał, że zadzwoni do mnie z wynikiem, bo sam jest bardzo ciekawy, co tam w moim wnętrzu słychać.
Do domu wracałam 4 godziny. Przyjechałam i padłam.
Oczywiście, że nie jechałam sama. Kierować to ja teraz mogę - swoim rowerem!
A Warszafka - w porównaniu z Krakowem- jest bez porównania. Kierowcy też. Warszawiacy-brońcie swojej stolicy ! :)

Aaaaa i bardzo prosimy biegamy biegamy!!!! Tu:onkobieg
Ja nie pobiegnę, ale trzymam mocno kciuki!!!!

środa, 3 sierpnia 2011

Bez łez trzeba przeżyć tę noc, bez łez

Trza się ogarnąć . Nie ma czasu na myślenie. Jest czas na działanie.
Absolutnie żesz mać nie mogę spać , tabletki łykam i chyba działają jak witaminy o zgrozo!
Ale! Celem poprawienia humoru mam nowy gadżecik. Jedne kupują sukienki (wyczesane pomarańcze!), drugie się zastanawiają nad kupnem pralki (kupić nową, kupić!!;)) , to trzecie wymieniają telefon na "wypasiony".
Dla mnie wyczesany to jak dla niektórych sprzed kilku lat pewnie, ale ja ze wsi jestem, to mnie się podoba :]
Pan w salonie miał mnie dosyć, widziałam to w jego oczach, ale nie moja wina, żem wymagająca, tak?!
Stara się robię, to klawiatura do pisania smsów musi być w duecie razem z wyświetlaczem!
No! I nie po to inwestujemy w siebie ,żeby umierać !
Mam masę smsów do napisania i jeszcze więcej minut do wygadania!
A zamiast sukienki mam bluzkę w kolorze kawy z mlekiem.
Więc bez gadania, podśpiewując pod nosem na dzień cały :
A potem będzie ewakuacja. Znajomi już czekają na mnie :)
Także się ogarniam i jadę do Warszafki , a potem będziemy myśleć !
Trzymać kciuki, cobym z maszyny nie zwiała! ;):D

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

W deszczu i we mgle

Chodzę we mgle. Deszcz mi "pomaga".Widzę rzeczy, których nie ma.
Widzę ludzi, których nie ma.
Mam omamy . Po afobamie, bo i jeszcze śpię za długo.
No i myślę. Zbieram info o peciku, a od nadmiaru jeszcze bardziej myślę.
Asia udziela porad , ja zbieram chętnie każde.
Podstawowe-jak przetrwać przed, w trakcie i po.
Bo ja "zapomniałam" , że coś tam kiedyś, gdzieś, po coś, dlaczeguś... nie chcę pamiętać.

Bo to przecież tak idzie.
Żyj z całych sił
I uśmiechaj się do ludzi
Bo nie jesteś sam
Śpij, nocą śnij
Niech zły sen Cię nigdy więcej nie obudzi
Teraz śpij

Niech dobry Bóg

Zawsze cię za rękę trzyma
Kiedy ciemny wiatr
Porywa spokój
Siejąc smutek i zwątpienie
Pamiętaj, że

Jak na deszczu łza

Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil...

Idź własną drogą

Bo w tym cały sens istnienia
Żeby umieć żyć
Bez znieczulenia
Bez niepotrzebnych niespełnienia
Myśli złych

piątek, 29 lipca 2011

Badanie PET

Żeby nie myśleć za dużo i żeby się wyżyć po odczytaniu że Ona się świeci żesz qrwa mać zabrałam się za sprzątanie kuchni na wysoki połysk.
I proszę Państwa dostałam telefon z Warszawy : tak oto 4.08.11 pojadę na ów słynne badanie PET.
Tak oto przed wyjazdem nad morze już będę wiedzieć, czy będę chodzić po plaży z butelką, czy rzucać nią w morze. Bo tak czy siak pojadę. Wolę siak, bo bardziej mi to słowo odpowiada. Więc siak-znaczy się git.
Także na najbliższe 2 tyg moje życie zdominuje tylko i wyłącznie pecik.
Mogę być w związku z tym (nad)wrażliwa.

środa, 27 lipca 2011

Wszystko będzie dobrze...


Jestem po seansie TVP.
Film Wszystko będzie dobrze zaskoczył mnie. Oglądaliście? Co Wy na to? Czy zakończenie było trafne do końca? Każda droga krzyżowa ma swój wymiar/ ehh ja w cuda wierzę. 
Myśli ogarnę jutro. Dzisiaj bym tu trylogię stworzyła..

wtorek, 26 lipca 2011

Inna

Jestem Inna. Piszę z dużej litery , bo mam szacunek do siebie.
Jestem wybuchowa, nerwowa, ale zawsze staram się być sprawiedliwa.
Nienawidzę fałszywych, podstępnych, wchodzących w dupę obłudników.
Walę prawdę prosto z mostu. Ale!
Unikam sytuacji, kiedy widzę źdźbło w oku innych, bo sama mogę dźwigać ciężkie, niezagruntowane belki.
Dlatego niewiele osób mnie "lubi". Większość toleruje, bo musi. I vice wersja.
Nie napiszę Wam, o co mi się rozchodzi, bo już kiedyś napisałam, że nie będę wymiotować na swoim blogu. Takie właśnie "drobnostki" mnie irytują. Nie przytakuję wszystkim, bo mam własne zdanie. I mówię, co myślę.
I trzymam się ścieżki sprawiedliwości bo:
Pulp Fiction:
    
"Ścieżka sprawiedliwych prowadzi przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam na tobie srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci. Poznasz, że Ja jestem Panem, kiedy wywrę na tobie swoją zemstę!"

:)) Kto oglądał, ten wie:)
Jutro znowu do Doktorka Miejscowego, jutro telefon do Profesora Kochanego, jutro mam nadzieję słońce na dłużej zagości w centrum.
Tymczasem tabletki działają, zwłaszcza na moją bezsenność :) śpię do dziesiątej i kołuję się cały dzień wokół własnej osi. Aaaaaaaa i nie mogę prowadzić po nich samochodu. Ale samochód mnie chyba tak. :D

poniedziałek, 25 lipca 2011

Wyniki

Nadszedł czas wywlec cztery litery po wyniki.
Wsiadłam na rower, bo akurat nie padało.
Zaczęło padać, jak wracałam, ale nic to-psze państwa melduję posłusznie, iż wyniki mam znowu lepsze, niż za czasów, kiedy byłam zdrowa.
I tak oto:WBC 4,06
RBC 4,80
HGB 14,0
PLT 198,0
AST 24
ALT 20
Tadam!!!! Jestem w normie, czyli tradycyjnie idziemy dalej :D
Rano zrobiłam sobie pobudkę, iż gdyż ponieważ nawiązałam kontakt telefoniczny z Moimi Przystojnymi Lekarzami, więc głos radiowo-sexowno-poranny mnie nie zawiódł. Oczywiście jestem niestandardowa , nie używam zwrotów : Dzień dobry , tu Magdalena Taka i Owaka , czy zastałam Pana  Doktora Ż?
Zawołałam do telefonu tylko : Dzień dobry Kochany Panie Doktorze i ON od razu wiedział, że to Madzia :)
Wyznałam miłość i poprosiłam o jakiś termin na PETa, bo już chyba jest odpowiedni czas. Tak , dla formalności :)
Ponieważ pogoda jest fantastycznie do niczego, zarzucam dla Was:
Uwielbiam :))