Wojownicza z wyboru, Amazonka z przymusu. Garść przeżyć do poczytania.
(...) Nigdy nie odpuszczamy - mówił Nocny Wędrowiec. Do końca. Dopóki żyjesz, walczysz. Dopóki możesz myśleć, walczysz. To umysł jest bronią. Reszta to narzędzia. Nie mają znaczenia. Można je zrobić, zdobyć, albo zastąpić" ( "Pan Lodowego Ogrodu" J.Grzędowicz)
Xena - wojowniczka, która po długiej drodze zabijaki, pirata i herszta, opowiada się po stronie dobra. Rozpoczyna walkę ze wszystkim co poprzednio było jej codziennością. Staje się postacią pozytywną. /Tak jej się przynajmniej wydaje :)/
T2N2M0 G3 to moje symbole rozpoznawcze w świecie medycyny. Od lipca 2012 prowadzę dodatkową walkę z przerzutami do kości (tak, żeby mi się nie nudziło). Od lipca 2014 bujam się z przerzutami do wątroby...
Napisz do mnie: ksena@op.pl
Obudziłam się zdziwiona, że tyle rzeczy mnie omija w świecie ..
No i patrzę w lustro i widzę, że robię się podobna do człowieka. To miłe.
Z radości zepsułam Mężowi komputer.
Oczywiście, gdy ja siedziałam przy kompie, to akurat wtedy złośliwy wirus zrobił nam nalot na sprzęt.
:/
Padł na amen. Nawet jeżeli uda się mu wymienić to i owo - rachunek znacznie przewyższy kwotę m.in np podręczników dla Młodej. ..
Siara.
Ostatnio same straty przynoszę .
*
Rozmawiałam z moim lekarzem od imprez pt pamifos.
Stwierdził, że jednak trzeba było mnie nawodnić.
A szeptałam: może trochę soli fizjologicznej przed podaniem leku?
Dziś stwierdził, że pewnie bym się tak nie umordowała.
Ha.
Euforia po prostu .
Poszłabym na jakąś szaloną imprezę.
Taką z dobrą , głośną, rockowo-popową muzyką.
Taką, gdzie jestem razem z moimi przyjaciółmi, znajomymi i poznaję nieznajomych.
Taką, gdzie jestem ubrana w wysokie obcasy i sukienkę mini. I mam smokie eye i burzę czarnych długich włosów, a ściany nie są przeze mnie podpierane, o nie!
Taką, gdzie niekoniecznie spija się herbatę, tudzież melisę.
Taką, gdzie panie w dresie i bez makijażu nie mają co robić.
Taką, gdzie nie ma kanap i trzeba tylko tańczyć.
Taką, gdzie spać się idzie nad ranem, a nie o dwudziestej drugiej.
Taką, gdzie w drodze do łazienki spija się szampana, a nie niesie się papieru toaletowego.
Taką, gdzie na dwór nie wychodzi się przewietrzyć/ochłodzić, tylko na papierosa.
Taką, gdzie wzbudzam śmiech i radość, a nie litość i współczucie.
*
A tymczasem czeka mnie w poniedziałek "impreza" z Pamifosem.
Taka, gdzie cierpliwie i z uśmiechem na twarzy "jestem przecież taka dzielna".
Taka, gdzie po spożyciu nie wiem, czego mam się spodziewać.
Taka, co pomagając po raz kolejny - na mojej twarzy buduje dziwny wyraz - rozczochranej, nieumalowanej, zapuchniętej, połamanej baby.
Tyle, że z czarnymi włosami.
Nie jestem już blondynką.
Co z tego, gdy czerń tak pięknie kontrastuje z moim bladym licem.
Przecież życie jest piękne..
Zmiany kostne mogą powstawać na drodze trzech mechanizmów. Guz w
piersi może produkować substancje chemiczne, które pobudzają tzw.
komórki kościogubne a te z kolei powodują ogniskowe uszkodzenia w
obrębie kości. Same komórki nowotworowe mają także zdolność migracji z
guza piersi, drogą krwi, do kości. Tam po osiedleniu się wydzielają
wspomniane mediatory chemiczne, wywołujące niszczenie kości. Wreszcie
może dochodzić do namnażania się komórek raka piersi, które osiedliły
się w kości i zastępowanie tkanki kostnej depozytami z komórek
nowotworowych. Na skutek niszczenia kości może dochodzić do osłabienia
ich wytrzymałości i odwapnienia. Pojawia się zwykle ból. U części
chorych rośnie poziom wapnia we krwi, który po przekroczeniu pewnego
poziomu może dawać szereg nieprzyjemnych, a nawet groźnych dla życia
objawów, w tym neurologicznych oraz zaburzeń pracy serca. Zmienione
kości mogą ulegać samoistnym, trudno gojącym się złamaniom, które mogą
wymagać leczenia operacyjnego. W przypadku podejrzenia przerzutów do kości wykonuje się
scyntygrafię, która pozwala ocenić cały układ w trakcie jednego badania.
Na jej podstawie wykonuje się potem prześwietlenie wybranych,
podejrzanych w badaniu kości. W trudnych diagnostycznie przypadkach
można uzyskać ostateczne rozpoznanie drogą tomografii komputerowej lub
rezonansu magnetycznego. Przydatna może być ocena frakcji kostnej enzymu
krwi zwanego fosfatazą alkaliczną oraz poziomu wapnia we krwi.
Przerzuty do kości mogą być z powodzeniem leczone szeregiem metod. Brak
do dziś metody, która pozwala całkowicie wyleczyć przerzuty do kości,
ale obecnie dostępne pozwalają bardzo znacznie lub całkowicie usunąć
dolegliwości, zapobiec złamaniom, opóźnić pojawianie się nowych ognisk
kostnych. U części chorych stosuje się chemioterapię bądź hormonoterapię
w celu usunięcia z organizmu komórek nowotworowych. W wybranych
przypadkach stosuje się leczenie miejscowe obejmujące napromienianie
kości lub chirurgiczne stabilizowanie kości lub odtwarzanie zniszczonych
fragmentów. Możliwe jest także podawanie substancji radioaktywnych,
które z prądem krwi docierają do uszkodzonych kości, napromieniając je
jakby od środka. Istotne jest właściwe leczenie bólu, który jest
zazwyczaj stałym objawem zajęcia kości przez nowotwór. W leczeniu
przerzutów do kości szczególną rolę odgrywają bisfosfoniany. Jest to
grupa kilku leków, które mają zdolność oddziaływania hamującego na
komórki kościogubne zmniejszając proces niszczenia kości. Mogą także
pobudzać komórki kościotwórcze do naprawy uszkodzeń kostnych. Leki te
korygują także poziom wapnia we krwi nie dopuszczając do jego nadmiaru
określanego mianem hiperkalcemii.
Pośród bisfosfonianów na szczególną uwagę zasługuje kwas pamidronowy.
Jest on obecnie złotym standardem w leczeniu hiperkalcemii i innych
powikłań ze strony układu kostnego w przebiegu chorób nowotworowych.
Jego szczególna pozycja wynika z udokumentowanej wysokiej skuteczności,
umiarkowanej toksyczności oraz szerokiej dostępności na rynku.
Preparatem w pełni refundowanym jest lek o nazwie Pamifos.
Jego stosowanie nie pociàga za sobą konieczności dodatkowego
współfinansowania leczenia przez pacjentów. Pamidronian jest do chwili
obecnej najlepiej poznanym bisfosfonianem, przebadanym na grupie kilku
tysięcy chorych w szeregu badań klinicznych, w tym w badaniach
Hortobagyi oraz Liptona na dużych grupach chorych. Badania te uważane są
za jedne z najważniejszych w dziedzinie leczenia przerzutów do kości.
Wykazano nie tylko korzystne oddziaływanie leku na same zmiany kostne,
ale także znaczną poprawę komfortu i jakości życia chorych w miarę
rozwijania swojego działania przez lek i co raz lepszą kontrolę objawów
spowodowanych przerzutami do kości. Ostatnio, coraz szerzej dyskutuje
się i bada możliwość zapobiegania przerzutom do kości przez
profilaktyczne zastosowanie pamidronianu u kobiet z rakiem piersi. W
niedługim czasie zostaną opublikowane wyniki tych badań. Objawy uboczne pamidronianu są zwykle o umiarkowanym nasileniu i
przemijającym charakterze. Do najczęstszych należy odczyn po podaniu,
który może utrzymywać się od kilku do kilkudziesięciu godzin po podaniu
leku i może obejmować: podwyższenie temperatury ciała o 1-2 stopnie C,
objawy grypopodobne, ból i zaczerwienie w miejscu podania, bóle
kostno-stawowe, ból głowy. Może dojść do obniżenia poziomu wapnia,
fosforu oraz limfocytów we krwi. Rzadziej mogą się pojawić mdłości i
wymioty oraz spadek poziomu magnezu ze krwi. Inne objawy w tym
zaburzenia pracy nerek pojawiają się niezwykle rzadko. Przerwanie
terapii pamidronianem z powodu nasilonych objawów ubocznych zdarza się
sporadycznie. Przedłużony wlew leku, odpowiednie jego rozpuszczenie oraz
okresowa kontrola poziomu wapnia, fosforu, mocznika i kreatyniny u
chorego pozwalają na bezpieczne leczenie pamidronianem. Na rynku pojawił się lek nowej generacji bisfosfonianów o podobnym
oddziaływaniu na przerzuty do kości. Lek ten, pomimo, że zarejestrowany
to wciąż podlega jeszcze wielu badaniom klinicznym w celu uzyskania
odpowiedzi na szereg pytań. Wciąż także brak refundacji kosztów
leczenia, co przy jego wysokiej cenie powoduje praktycznie niedostępność
terapii dla chorych. Pamidronian jest więc wciąż skutecznym i
bezpiecznym standardem w leczeniu przerzutów nowotworowych do kości. (by "Gazeta Amazonki")
*
To moja nowa stara próba walki. (pamifos to moja aktualna broń)
Będzie mega impreza , czuję to niuchem. W kościach.
Już niebawem zaczynam.
Tymczasem testujemy środki przeciwbólowe.
Bez tego nie ma imprezy.
Jak dragi, to dragi !
W piątek, 17 sierpnia minęła 10 rocznica naszego z M. ślubu.
Dziękuję Ci za te 10 lat.
Przepraszam, że czasem bywam nieznośna, ale generalnie nie jestem do kitu.
Nie mam nic dla Ciebie .
Tylko siebie, póki jestem.
Za kwiaty Ci dziękuję.
Jak się ogarnę - odwdzięczę się :*
Mam dla Ciebie piosenkę, przy której kiedyś ciało się wyginało, a zmysły nie chodziły spać.
Kiedy noce były tak krótkie, że nie można było się wyspać. . .
(by facebook)
...
Wiem, że czekacie. Ja też czekam, aż mi minie.
Kiedy odpuściło na 1 dzień - drugiego wróciło wprawiając mnie w idiotyczne zdumienie - jak to? Więc to jednak się nie kończy?
Jak to Chustka kiedyś ujęła zgrabnie - zalegam ozdobnie na kanapie.
Śpię jak mały prosiak.
Życie jest piękne.
*
Ponieważ muszę se strzelić morfologię przed wyjazdem do lekarza na obrzeża Warszawy , jutro z rana przyjedzie do mnie miła pani z ośrodka zdrowia i zabierze mi trochę krwi do badania.
Fajnie, bo nie będę musiała myśleć, JAK wrócę do domu, tylko jak wrócić szybko na KANAPĘ.
Lekarz natomiast podda mi parę pomysłów, jak przetrwać ten zasrany okres.
Rozmyśliłam się.
Nie będę myć okien.
Mój plan dnia dyktuje moja dupa.
Jem - oczami, gdyż boję się tknąć jedzenia.
Kibluję - zwykle bezpośrednio po przełknięciu czegoś w końcu.
Śpię - gdyż jestem zmęczona królowaniem na tronie.
To są skutki (chciałoby się rzec picia wódki)
bardzo przykre skutki naświetlania L5 i jego obwodu .
Nic jednak nie przebije pytania : Jak Ci na wczasach było?
- Och, Jesteś - prawie szlochając jak tandetna bohaterka tandetnej komedii romantycznej - rzuciłam się w ramiona M. gdy ledwie wynurzył się z windy.
- Jestem - uśmiechnęły się oczy .
- Zmizerniałaś... - Nie, niemożliwe, ciągle chce mi się jeść.
**
Wchodzę do domu pijana ze szczęścia. Dziecko moje Jedyne wisi mi na szyi , rodzina oplata ramionami, kręci mi się w głowie. - Mamo, Mamo, popatrz tu.! - Mamo , Mamo i tu, zobacz, jaki TU porządek zrobiłam! - O Mamo, Mamo , zobacz, zrobiłam dla Ciebie laurkę powitalną, ładna, prawda?? - Och, Mamuś, jak to dobrze, że jesteś, tęskniłam....Nie chcę, żebyś już wyjeżdżała!
Gula w gardle rośnie...
- Jedziemy na obiad! - zarządziliśmy z M. - Co chcesz Kochanie? - Nie zimno Ci? - Może załóż moją bluzę? - Herbata Ci nie ostygła?
*
- Muszę się położyć. Kręci mi się w głowie. Zimno mi, zamknij okno. Spać mi się chce.
Sen nie trwa długo . Kibel zaprasza.
Siedzę na nim od czwartku i chce mi się wyć.
To moje dalsze rozpoznanie. Czy Ktoś z Was się z tym styknął? Nie mam siły na dr googla.
Męczy mnie czytanie , szukanie, porównywanie, statystyki.
W pon mam zamiar umyć okna.
Mocy ... więc przybywaj!
Jestem.
Miałam zaplanowane, co napiszę, ale niestety to nie przytulny salon w spokojnej części domu, tylko sam środek piekła, zwany oddziałem radioterapii. W tym fascynującym miejscu mam spory kawał tęczy, pełnej myśli Waszych, smsów, telefonów, komentarzy... Odwiedzin... Ech.
Trafiając na smażalnie nie przewidziałam kierunku naświetlań , związanych z moim osobistym rakiem.
Ponieważ zajął dolną część kręgosłupa (słynne L5) to zostaje urzekające miejsce do smażenia - miednica.
Miednica jak wiemy mieści sie tam, gdzie sie mieści. I tyle. Miesiąc bez mycia , znowu nowe doświadczenie..:/
Do naświetlania podchodzi się bez bielizny. Wyraziłam swój protest i bunt wczoraj, że jak to, ale że co, ja mam tu tyłkiem świecić? W życiu ani mi się śni.! (podejrzewam, że to wpływ gównej bohaterki "Przeminęło z wiadrem") Focha sczeliłam i prawie noga tupnęłam. Pan doktór pojednawczym tonem powiedział do mnie, żebym nie paczyła na niego jak na faceta. A jak mam paczeć?
Uległam.
Ale paliłam się jak ta lampa nade mną.
Ciekawym socjologicznym zjawiskiem tutaj są pacjenci. Słyszę strzępy rozmów i chce mi się wyć.
Pełna patologiczna licytacja nt kto ile choruje, na co, ile przerzutów. I tak karmią się tymi tekstami jak te hieny, patrząc na mnie ze złością i niedowierzaniem - przecież to niemożliwe, że ja też!
Osoby obnoszące się ze swoją chorobą ciągną za sobą wieszak z kroplówkami spacerując po korytarzu podczas wlewu...
Idę więc do siebie, zamykam drzwi, pani na łóżku obok już spi albo właśnie znowu śpi, tudzież drzemie - w zasadzie nieszkodliwe to jest, zwłaszcza, jak odwraca się do mnie dupą.
Najpiękniejsze są wieczory.
Pod oknem Chustka stoi i śpiewa mi kołysankę (aaa kotki dwa)
pojawia sie jak dobry duch , wręcza mi torbę zakupów
ściska mocno i całuje głaszcząc mnie po włosach.
A Jej prawa ręka - Panistarsza Ukochana siedzi obok mnie i uśmiecha się kojąco.
Też z zakupami.
Jutro ciag dalszy atrakcji.
Moc ślijcie, bom słaba się jakoś robiem.
Ściskanko!